Znaczenie pań w sprawach publicznych w XVIII w. stało się tak wielkie, że mówi się wręcz o stuleciu kobiet. Wtedy zaczęła się ich emancypacja: stopniowa zmiana sytuacji prawnej, edukacyjnej i politycznej. Najpierw wśród elit. Arystokratki kupowały sobie wolność za pieniądze. Sprzyjała im tolerancyjna atmosfera równości XVIII stulecia, a służba i bony zastępowały w codziennych obowiązkach, co pozwalało im na uczestniczenie w świecie polityki, nauki, sztuki, na podróżowanie. Jak zauważyła francuska historyczka Dominique Godineau, kobiety elity w XVIII w. zapełniały ówczesną scenę literacką i publiczną, stawały się autorkami i wręcz centralnym tematem kultury, były wszechobecne.
Ale nie te z warstw niższych – one w tamtych czasach miały siedzieć w domu i zajmować się rodziną oraz kuchnią, a na ulicę wychodziły protestować tylko podczas zamieszek głodowych, kiedy w domu brakowało chleba.
Polityka na balu
Już Monteskiusz pisał w „Listach Perskich” (1721), że Francją, centralnym punktem ówczesnego świata, „we wszystkich szczegółach” rządziły panie. Posługiwały się mężczyznami, poczynając od króla, który był „pod absolutną władzą kobiet”, nawzajem się wspierających i tworzących „jakby republikę”. Louise von Krockow w 1800 r. pisała, że z powodu słabości ciała i konwencji towarzyskich nie mogą one z bronią w ręku szukać laurów, ale mogą realizować się w dobroczynności i miłosierdziu. Miejscem dla ambitnych kobiet stały się salony, gdzie mogły one wpływać na politykę i decyzje władzy, gdzie były równorzędnymi partnerkami w rozmowie. O ważkich sprawach bowiem mniej dyskutowano w urzędach i ministerstwach, a bardziej podczas balów i spotkań literackich, wernisaży i koncertów.
W czasie rewolucji słynny był salon Madame Roland w Paryżu, gdzie bywali w 1791 r.