Warto jednak poświęcić tej imprezie nieco uwagi, gdyż można w jej historii znaleźć wiele wydarzeń stanowiących zapowiedź politycznego uwikłania sportu kilka dziesięcioleci później. W zmaganiach kolarzy polskich i niemieckich w latach 30. widać zachowania, które staną się charakterystyczne dla peletonu Wyścigu Pokoju. (W wersji klasycznej był on rozgrywany w PRL, NRD i Czechosłowacji i firmowany przez prasowe organy partyjne: „Trybunę Ludu”, „Neues Deutchland” i „Rude Pravo”).
Wszystkie spotkania sportowe pomiędzy ekipami Polski i Niemiec budziły w latach poprzedzających II wojnę światową ogromne emocje i zainteresowanie kibiców i prasy. Relacje z pojedynków bokserskich, lekkoatletycznych, wioślarskich i oczywiście futbolowych niejednokrotnie przypominały opisy bitew. Nie inaczej było również w przypadku polskich i niemieckich kolarzy.
Wyścig pomiędzy Warszawą a Berlinem miał jednak rangę znacznie wyższą. W 1935 r. specjalną nagrodę dla jego zwycięzcy ufundował kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler. Żadnej innej imprezy sportowej nie spotkało takie wyróżnienie. Na starcie i mecie poszczególnych etapów pojawiali się dostojnicy państwowi obu krajów.