Historia

Gra z okupem

Gra z okupem. To było najdziwniejsze śledztwo PRL

Bohdan Piasecki z ojcem Bolesławem w czasie spływu Dunajcem, lata 50. Bohdan Piasecki z ojcem Bolesławem w czasie spływu Dunajcem, lata 50. East News
O nieudolnym śledztwie prowadzonym po porwaniu i zabójstwie syna Bolesława Piaseckiego opowiada prof. Szymon Rudnicki.
Strona tytułowa katolickiego dziennika „Słowo Powszechne” z informacją o pogrzebie Bohdana Piaseckiego w grudniu 1958 r.East News Strona tytułowa katolickiego dziennika „Słowo Powszechne” z informacją o pogrzebie Bohdana Piaseckiego w grudniu 1958 r.

JOANNA PODGÓRSKA: – To było nie tylko najdłuższe, ale i chyba najdziwniejsze śledztwo w PRL?
SZYMON RUDNICKI: – Na pewno najbardziej wielowątkowe i zagadkowe. No i śledztwo, w którym nie udało się ustalić motywu, a to jest przecież problem podstawowy.

Nigdy nie słyszałam o przypadku, by osobie mającej przekazać okup towarzyszyło siedem radiowozów na sygnale.
Od pierwszego momentu to śledztwo było skopane. W pierwszej fazie zamiast pójść gorącym tropem, bo to daje największą szansę na powodzenie, porwanie [w styczniu 1957 r.] od razu uznano za sprawę polityczną. W związku z tym sprawę przejęło MSW, które nie miało dużych doświadczeń w kryminalistyce. Prowadzący ją III Departament MSW zajmował się terrorem, kontrwywiadem. Gdyby śledztwo zlecono po prostu kryminalistykom z Komendy Głównej MO czy jakiejkolwiek innej jednostce milicyjnej, może udałoby się rozwiązać tę sprawę, bo oni mieli wprawę i doświadczenie. Inna rzecz, że to nie jest jedyna w Polsce nierozwiązana sprawa porwania. Weźmy choćby III RP – jak długo toczyły się śledztwa o uprowadzenie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika, sprawa zabójstwa pary studentów w Górach Stołowych czy nierozwiązana do dziś sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek. Sprawcy przez lata pozostają bezkarni.

Czytając w książce pana profesora opis początków tej sprawy, kiedy jeszcze nie wiadomo, że Bohdan nie żyje, można odnieść wrażenie, że porywacze bawią się śledczymi. Zostawiają po całym mieście wskazówki w pudełkach od zapałek czy starym pantoflu. Osobie, która miała przekazać okup, każą mieć przy sobie jelenie rogi. Dziś to się kojarzy z jakąś miejską grą.
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że cała ta gra z okupem była fikcją. Przecież później okazało się, że Bohdan został zabity zaraz po porwaniu.

Polityka 35.2022 (3378) z dnia 23.08.2022; Historia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Gra z okupem"
Reklama