Laurka dla swoich
Czytamy podręcznik współczesnej historii Polski. Wyszło egzotycznie, błędy rażą
Po książkę Grzegorza Kucharczyka „Historia Polski 1914–2022. Nie tylko dla młodzieży” (Poznań 2022, s. 456) sięgnąłem przypadkiem, zwyczajowo przeglądając półki w księgarni. Gdy jednak nie znalazłem w niej nawet słowa o akcji „Wisła”, największej akcji represyjnej wymierzonej w ludność cywilną w powojennej Polsce, postanowiłem zapoznać się z nią bliżej. Autor jest utytułowanym pracownikiem nauki, więc tym bardziej dziwi, że spod jego pióra wyszło egzotyczne opracowanie, pełne uproszczeń, pominięć i pomyłek.
Wystarczyło poszperać w internecie
Podręcznikowi postawiłbym trzy istotne zarzuty. Pierwsze, co zwraca w nim uwagę, to dystans wobec mniejszości narodowych. Choć autor przyznaje, że Rzeczpospolita była od wieków państwem wielonarodowym, a w II RP członkowie mniejszości stanowili jedną trzecią wszystkich obywateli państwa, to od razu dodaje: „Nie wszyscy w obrębie tych społeczności witali z radością odrodzenie polskiej państwowości i nie wszyscy życzyli jej długiego trwania” (s. 91).
Potem właściwie jest już tylko gorzej: przedstawiciele mniejszości, jeśli się już pojawiają, to raczej w mało korzystnym świetle. Autor sporo pisze o zbrodni wołyńskiej, ulegając przy tym bezkrytycznie kresowej narracji i powiększając rejestr zabitych przez UPA, lecz już polskich akcji zemsty czy powojennych przymusowych wysiedleń Ukraińców nie uważa za temat godny wzmianki. O wkładzie mniejszości narodowych do polskiej kultury i historii nie dowiadujemy się faktycznie niczego.
Stanowisko Kucharczyka może najlepiej można dostrzec w partiach tekstu dotyczących mniejszości żydowskiej. Zagłada trzech milionów polskich Żydów została pokazana w rozdziale „Heroizm czasu bestialstwa. Polska pomoc dla żydowskich ofiar niemieckiego ludobójstwa”.