Penetracja kulturowa
Homoerotyka w antyku. Jak to się stało, że na półtora tysiąca lat zeszła do podziemia
AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – O Grekach „kochających inaczej” napisano tomy, w zeszłym roku wyszła książka prof. Włodzimierza Lengauera „Eros Greków”. Jaką lukę chcieliście uzupełnić?
ANDRZEJ WYPUSTEK: – Pokazać antyk w całej złożoności, a nie w wersji „wyczyszczonej” czy wręcz okaleczonej przez chrześcijaństwo. Z tego idealnego obrazu homoerotyka została wyrugowana, pomimo że stanowiła ważny, kulturotwórczy element. Bez wiedzy o niej nie zrozumiemy ani grecko-rzymskiej sztuki, ani literatury, ani Platona. Zależało mi też, by pokazać, jak antyczni próbowali zrozumieć i tłumaczyć nieheteronormatywność. Poza tym opisuję zjawisko homoerotyki w Rzymie, która jest mniej znana niż grecka, a na pewno nie mniej ciekawa.
PAWEŁ SAWIŃSKI: – Od lat prowadzę wykłady o życiu codziennym w starożytności, w tym homoseksualności, i wiem, że nie ma w polskim piśmiennictwie syntezy na ten temat, która byłaby przeznaczona dla szerszego grona odbiorców i która obejmowałaby nie tylko antyk, ale i Bliski Wschód. Informacje rozproszone są w różnych książkach i artykułach, w których badacze spierają się co do pryncypiów.
Na przykład jakich?
P.S.: – Weźmy sumeryjski epos o Gilgameszu. Podczas gdy jedni uważają wypowiedź matki bohatera, że Gilgamesz będzie swego przyjaciela Enkidu „kochał jak żonę, pieszcząc i obejmując”, jako dowód ich relacji erotycznej, inni twierdzą, że był to sposób wyrażania przyjacielskich więzi w starożytnej Mezopotamii, bo w micie obydwaj herosi przedstawieni są jako osoby heteroseksualne.
To jak na Bliskim Wschodzie postrzegano nieheteronormatywny seks?
P.S.: – Różnie. Restrykcyjne prawa asyryjskie karały go surowo, ale byli kapłani kalû, którzy jako męskie prostytutki oddawali się mężczyznom w ramach kultu bogini Isztar.