Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Zmartwychwstanie Wampira. Czy Marchwicki naprawdę był zbrodniarzem?

Henryk Marchwicki odkrywa kołdrę, podciąga koszulę i pokazuje „skórę i kości”. To wynik 20 lat więzienia, choroby i głodówki. Henryk Marchwicki odkrywa kołdrę, podciąga koszulę i pokazuje „skórę i kości”. To wynik 20 lat więzienia, choroby i głodówki. Daniel Dmitriew / Forum
Henryk Marchwicki odkrywa kołdrę, podciąga koszulę i pokazuje „skórę i kości”. To wynik 20 lat więzienia, choroby i głodówki. Leży w pokoiku misyjnego domu pomocy społecznej i niczym modlitwę powtarza: „Bracia byli niewinni, ja jestem niewinny, niewinny, niewinny...”.

Zapewnienia o niewinności są równocześnie oskarżeniami wobec milicji, prokuratury i sądów. Dlatego głodówkę rozpoczął w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach: – Chciałem zmusić tych wszystkich, którzy przyczynili się do zamordowania moich braci, żeby przechodząc, spoglądali mi w oczy!

Komendant Wojewódzki Ryszard Mastalerz, który brał udział w ostatniej fazie śledztwa w sprawie Wampira: – Miałem wówczas wątpliwości, czy Zdzisław Marchwicki jest tym Wampirem! Kazał usunąć głodującego z komendy. W Towarzystwie Charytatywnym załatwił mu pomieszczenie, w którym 63-letni Henryk kontynuuje swój protest.

Henryk Marchwicki opuścił więzienie w listopadzie 1991 r. po odsiedzeniu 20 z 25 lat pozbawienia wolności. Skazany został za współudział w ostatniej zbrodni brata Zdzisława: w zamordowaniu 4 marca 1970 r. w Siemianowicach Jadwigi Kuci. Za namowę do tej zbrodni i „sprawstwo kierownicze” na karę śmierci skazano Jana Marchwickiego.

„Marchwiccy to było dno społeczne”

Zdzisławowi Marchwickiemu, okrzykniętemu „Wampirem Zagłębia”, przypisano 14 morderstw na tle seksualnym i sześć usiłowań. Zdzisław i Jan Marchwiccy zostali w 1977 r. powieszeni.

Nie powieszeni, ale zamordowani w majestacie prawa! – poprawia mnie trzeci z braci.
To przecież pan ich obciążał, to w dużej mierze pana wyjaśnienia zaprowadziły ich na szubienicę?!
Bo mnie zmuszano, bito, psychicznie maltretowano... Potem wszystko odwołałem.

Jednym z obrońców Zdzisława Marchwickiego był Mieczysław Frelich. – W lipcu 1976 r. w rewizji do Sądu Najwyższego wnosiłem o uniewinnienie Zdzisława Marchwickiego i do dziś podtrzymuję to stanowisko.

Reklama