Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Polski Iran

Jakość z Lachestanu. Tak budowały się relacje Polaków z Iranem. Zaczęło się od uchodźców

Generał Władysław Anders z oficerami w parku w Teheranie, kwiecień 1942 r. Generał Władysław Anders z oficerami w parku w Teheranie, kwiecień 1942 r. Instytut Polski w Londynie/Fundacja Ośrodka Karta
W języku perskim warszo, czyli warszawski, oznacza wyroby platerowane, a lahestani, czyli z Lachestanu – dobrą jakość. Nie tylko armia Andersa zostawiła w Iranie swój ślad.
Polityka

Pociąg toczy się przez środkowoazjatyckie stepy. W bydlęcym wagonie podróżuje dwóch braci. Młodszy Mariuszek pyta, co czeka ich w Iranie. Starszy Jurek opowiada o tym, że są tam ogromne koty z wąsiskami łaskoczącymi przechodniów, drogi wysłane dywanami jak dla baszy, pawie niosące złote jaja, z których szach uciera kogel-mogel. Wizje rodem z „Baśni tysiąca i jednej nocy” mają zamienić wojenną tułaczkę w przygodę. Scena pochodzi z powieści Jerzego Krzysztonia „Wielbłąd na stepie”. Autor, deportowany jak setki tysięcy Polaków w 1940 r. do ZSRR, wrócił do Polski przez Iran, Indie i Ugandę.

Po ataku Niemiec na ZSRR Stalin, zmuszony do ustępstw, podpisał z rządem RP 30 lipca 1941 r. układ Sikorski–Majski, przywracając stosunki dyplomatyczne i zgadzając się na utworzenie Polskich Sił Zbrojnych. Ogłoszono „amnestię”, obejmując nią także osoby bez wyroków. „Polacy są wolni” – zanotowała w sierpniu 1941 r. jedna z uratowanych, Jadwiga Waliszewska-Dukszta, dodając, że wszyscy obawiali się, iż władze mogą się rozmyślić. Szczęście miało ok. 80 tys. żołnierzy i 40 tys. cywilów ewakuowanych w 1942 r. – głównie przez Morze Kaspijskie – do Iranu.

Jawił się on wtedy jako ziemia obiecana, a podróż do niego nabierała wymiaru biblijnego exodusu. „Port w Pahlavi był oazą, był szczęściem. (…) W Pahlavi zaczęła się nasza dobra, nowa droga wiodąca do uzdrowienia, do odżycia po mękach, do odrodzenia duszy i ciała” – napisała inna z uratowanych, Irena Beaupré-Stankiewicz.

Czytaj też: Piłkarze od gen. Andersa