Mnożenie monet
Potrzeba matką oszusta, czyli jak i po co Prusy fałszowały polski pieniądz
„Szczególniej te kraje kwitną, które mają dobrą monetę; upadają zaś i giną, które używają złej” – napisał Mikołaj Kopernik w traktacie „Monetae cudendae ratio” (Sposób bicia monety). Astronom i ekonomista opisywał, jak fatalny skutek niesie dla państw puszczanie w obieg monet zawierających coraz mniej szlachetnego kruszcu. Ceny towarów rosną, a ludzie dobry pieniądz chowają do skarbców. Płacą „popsutą” monetą, co napędza inflację. Społeczne zachowanie, nazwane potem prawem Kopernika-Greshama, owocowało fatalnymi skutkami ekonomicznymi. Bez budzącego zaufanie pieniądza dobrobyt zanika – podkreślał Kopernik.
Dawid patrzy na Goliata
Te spostrzeżenia twórczo rozwinął Fryderyk II. Król Prus dostrzegł, że fałszując monetę, można niszczyć gospodarkę kraju, który się chce podbić. Równocześnie czerpie się olbrzymie zyski niezbędne do sfinansowania podboju.
Dysproporcje między Prusami a Rzeczpospolitą w pierwszej połowie XVIII w. były olbrzymie. Obszar zajmowany przez państwo polsko-litewskie przekraczał 733 tys. km kw., a liczba mieszkańców 12 mln. Mieli oni żyzne ziemie i bogactwa naturalne. O takich niespełna 2 mln ludzi zamieszkujących siedmiokrotnie mniejsze Prusy (114 tys. km kw.) mogło jedynie marzyć. Większość surowców oraz żywność sprowadzano z zagranicy, głównie z Polski.
Tę olbrzymią dysproporcję król Fryderyk Wilhelm I usiłował niwelować, tworząc znakomicie zorganizowaną administrację oraz potężną armię. Przy dochodach budżetowych wynoszących ok. 7 mln talarów rocznie na utrzymanie sił zbrojnych przeznaczał 6 mln.