Wrota Bałtyku
Cieśniny Duńskie, wrota Bałtyku. Od tysiąca lat są barometrem niepokojów w Europie
Gefion to w mitologii nordyckiej bogini rolnictwa i dziewic. Gdy poprosiła północnego króla o ziemię, ten odparł, że dostanie tyle, ile uda jej się zaorać w ciągu jednego dnia. Gefion zamieniła swoich synów w woły i zaorała ziemię aż za horyzont. W ten sposób miała powstać duńska wyspa Zelandia, którą rozeźlony król kazał odciąć od stałego lądu. Przy czym lądem tym była dzisiejsza Szwecja, ale Duńczycy niechętnie o tym mówią… A Gefion traktują prawie jak bohaterkę narodową.
To odcięcie stało się Sundem, jedną z Cieśnin Duńskich (uwaga: nie Cieśniną Duńską oddzielającą Islandię od Grenlandii), które wracają na pierwsze strony historii za każdym razem, gdy coś ważnego dzieje się w Europie. Nie inaczej jest i tym razem: chodzi o rosyjskie statki z tzw. floty cienia – często nieubezpieczone, w słabym stanie technicznym, z załogami objętymi międzynarodowymi sankcjami, które nielegalnie transportują rosyjską ropę naftową z Bałtyku przez Cieśniny do odbiorców na całym świecie (w sumie 60 proc. rosyjskiego eksportu idzie tą drogą). W ten sposób zarabiają na rosyjską machinę wojenną.
Jak pisze francuski mediewista Michel Mollat du Jourdin w książce „Europa i morze”, przez wieki kontrola nad Cieśninami Duńskimi była jednym z najważniejszych geopolitycznych (i finansowych) atutów na kontynencie. Decydowała o losie bałtyckich portów, o gospodarce państw z tego regionu, o przebiegu kilku wojen. I dziś znów może zadecydować o jednej z nich. Dlatego coraz więcej państw, w tym Polska, domaga się zamknięcia Cieśnin dla rosyjskiej floty cienia. Nie będzie to łatwe.
Z Cieśninami Duńskimi zawsze był problem, bo znajdują się one w pobliżu terenów gęsto zaludnionych i kluczowych strategicznie. Przebiegają tamtędy trzy drogi morskie. Pierwsza, ta najczęściej używana, przez Sund, zwęża się w pewnym momencie do pięciu kilometrów.