Zabór austriacki
W przededniu wybuchu wojny największe swobody panowały w autonomicznej Galicji. O sprawach lokalnych decydowały niezależne od Wiednia władze samorządowe, w polskich rękach była oświata, w urzędach dopuszczony był język polski, społeczeństwo bez przeszkód mogło się organizować, a również brać udział w wyborach do władz krajowych i centralnych.
Ale wybory bardzo często były fałszowane, powstało nawet negatywne określenie „wybory galicyjskie"; wyborców pozyskiwano wódką i poczęstunkiem (kiełbasa wyborcza). Galicja była biedna („bieda galicyjska"), traktowana przez Wiedeń jako baza surowcowa. Była krajem rolniczym o najbardziej w monarchii przeludnionej wsi. W dodatku rolnictwo było zacofane, słabo wyposażone w nowoczesne maszyny.
W 1900 r. ok. 60 proc. ludności wiejskiej w wieku powyżej 12 lat było analfabetami. Obowiązek szkolny obejmował dzieci do 12 roku życia, ale w wielu wypadkach nie był egzekwowany. Bieda była jedną z przyczyn emigracji zarobkowej. Brakuje ścisłych danych, ale oblicza się, że od 1850 r. do 1914 r. wyjechało z Galicji do USA ok. 1 mln emigrantów. Licznie też wyjeżdżali galicyjscy chłopi do prac sezonowych do Niemiec (głównie do Saksonii, stąd określenie „na saksy").
Zabór pruski
Wielkopolska, Pomorze Gdańskie i Warmia z punktu widzenia gospodarczego wyprzedzały Galicję o pokolenia. Polityka Berlina i władz lokalnych wspierała wysokotowarowe rolnictwo i rolniczy przemysł przetwórczy. Na najwyższym poziomie były cukrownie, gorzelnie, browary, rzeźnie i masarnie. W ciągu 33 lat poprzedzających wybuch wojny produkcja mięsa wzrosła prawie dziewięciokrotnie, osiągając w 1913 r. 373 tys. ton. Bardzo dobrze rozwinięta była sieć instytucji kredytowych, kas spółdzielczych i banków. Rolnictwo było nowoczesne i wydajne dzięki szerokiemu stosowaniu maszyn rolniczych, a także nawozów sztucznych, zwłaszcza potasowych. W tej dziedzinie Wielkopolska dzierżyła rekord światowy.
Kulturkampf (pruska polityka antykatolicka i germanizacyjna) i działalność Hakaty (potoczna nazwa, od pierwszych liter nazwisk liderów niemieckiej organizacji nacjonalistycznej) przyczyniły się, wbrew intencjom inicjatorów, do wzrostu polskiej świadomości narodowej. Polacy uczyli się wykorzystywać wszelkie legalne możliwości działania i organizowania się. Uczyli się też od zaborcy takich cech jak oszczędność, uczciwość, wzajemna lojalność, szacunek dla prawa, potrzeba wykształcenia.
Obowiązek szkolny był konsekwentnie egzekwowany, a szkoła była ważnym ogniwem akcji germanizacyjnej. Ale jak ktoś nauczył się czytać po niemiecku, to mógł czytać i po polsku.
Pisząc o czasach zaborów Andrzej Chwalba, w świetnej syntezie dziejów Polski w latach 1795-1918, stwierdza w odniesieniu do zaboru pruskiego: „W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat tej epoki Polacy znacznie zmniejszyli dystans dzielący ich od niemieckich sąsiadów. Potrafili być elastyczni i szybko dostosowywać się do nowych sytuacji, nad czym ubolewała niemiecka prasa. Potrafili pogodzić indywidualizm z koniecznością aktywności we wspólnocie. Ich sukcesy brały się z głębokiej motywacji. Chcieli prześcignąć niemieckich sąsiadów, wzorując się na nich. Sięgali zresztą nie tylko do niemieckich, ale często i do czeskich doświadczeń".
Polacy z zaboru pruskiego byli pragmatykami przedkładającymi działalność organiczną nad romantyczne zrywy powstańcze. Nie należy wszakże zapominać, że właśnie na tych ziemiach wybuchło powstanie wielkopolskie, jedyne polskie powstanie zakończone sukcesem.
Zabór rosyjski
Wszystko co najważniejsze działo się jednak w zaborze rosyjskim. Dwa wielkie powstania narodowe (listopadowe w 1830 r. i styczniowe w 1863 r.) trwale zapadły w pamięć Polaków. Od powstania styczniowego do wybuchu wojny minęło pół wieku, co oznacza, że ponad dwa pokolenia wyrosły w traumie powstańczej klęski. Równocześnie ten właśnie popowstaniowy czas przyniósł imponujący rozwój gospodarczy Królestwa Polskiego, oficjalnie nazwanego Krajem Priwislańskim (mającym przez pewien czas status autonomiczny w ramach carstwa rosyjskiego).
U podłoża tego rozwoju legła decyzja o zniesieniu w 1851 r. granicy celnej między Królestwem a Rosją. Otworzyła ona przed towarami z Królestwa olbrzymie rosyjskie rynki zbytu. Reforma uwłaszczeniowa zaś zmusiła wielu mieszkańców wsi do przeniesienia się do miast, co zapewniło siłę roboczą dla przemysłu. Rozwijały się przemysł włókienniczy, spożywczy, górnictwo, hutnictwo i przemysł ciężki. A to wymuszało rozwój sieci kolejowej i drogowej, przyczyniało się do modernizacji i rozbudowy miast. Znaczna część warszawskiej zabudowy, zburzonej w okresie II wojny światowej, pochodziła z końca XIX w. i początku XX w.
Kontrasty cywilizacyjne były jednak wciąż olbrzymie. Na oświatę nie było pieniędzy, a poziom szkół był niski. Nie istniał obowiązek szkolny i analfabetyzm na wsi był powszechny. Również w warstwach uboższych w miastach. Pod tym względem zabór pruski i rosyjski stanowiły dwa światy.
Represje popowstaniowe na długie lata spacyfikowały społeczeństwo polskie. Uczestników powstania i wspierających je surowo ukarano konfiskatą majątków, więzieniem lub zsyłką na Syberię. Wyrugowano ze szkół i urzędów język polski, zlikwidowano autonomię Królestwa, zamknięto Szkołę Główną, czyli uniwersytet warszawski. „Ze sprawą polską - stwierdza znakomity znawca powstania Stefan Kieniewicz - przestano się liczyć na arenie międzynarodowej. Luminarze społeczeństwa polskiego, niezależnie od swych przekonań politycznych, publicznie odrzekali się od dążenia do niepodległości. Tak rzecz się miała w pierwszym dziesięcioleciu po powstaniu. W perspektywie lat stu historia przedstawia się inaczej. Naród podźwignął się z klęski wyjątkowo szybko. W ostatnich trzech dekadach XIX w. nastąpił w Królestwie Polskim gwałtowny skok demograficzny, nie mniej potężny wzrost produkcji przemysłowej, wzrost urbanizacji, podniesienie się stopy życiowej. Tym gospodarczym procesom towarzyszył bujny rozwój czasopiśmiennictwa, literatury pięknej, teatru, malarstwa. Co zaś szczególnie ważne: na przekór rusyfikacyjnej polityce Hurki i Apuchtina na wsi zaczęło się szerzyć czytelnictwo polskie. U podłoża procesów tych leżały różne przyczyny; wszystkie razem świadczyły o jednym: o wyjątkowo szybkim postępie Królestwa na drodze kapitalistycznego rozwoju. Zaś podstawową przesłanką tego rozwoju był radykalny charakter reformy uwłaszczeniowej ogłoszonej w 1864 r.".
W dekadzie poprzedzającej wybuch wojny Królestwem wstrząsnęła rewolucja 1905 r. Spowodowała głębokie przemiany w świadomości społecznej i narodowej. Partie i stronnictwa musiały określić się programowo, sprecyzować założenia ideowe. Po raz pierwszy też od czasów rozbiorów zryw przeciw zaborcy przyniósł polepszenie, a nie pogorszenie warunków. Powstały zalążki systemu parlamentarnego. Carska Duma była wprawdzie karykaturą zachodnich parlamentów, ale mimo wszystko był to postęp. W okresie porewolucyjnym pozostały pewne zdobycze w dziedzinie szkolnictwa, a strajk szkolny ukazał siłę oporu wobec rusyfikacji. Polska Macierz Szkolna, pozostająca pod wpływami endecji, pod koniec 1906 r. liczyła ponad 100 tys. członków, z czego około dwie trzecie chłopów. Partie robotnicze w czasie rewolucji stały się masowe. PPS liczyła ok. 55 tys. członków, SDKPiL - ok. 40 tys., żydowski Bund - ok. 8 tys. Wprawdzie represje porewolucyjne niemal całkowicie je rozbiły, ale legenda ich siły pozostała w świadomości robotniczej.
Pod naciskiem chłopów wprowadzono w urzędowaniu gmin obok rosyjskiego język polski. Zalegalizowane zostały związki zawodowe. Rozwinął się tworzony przez Edwarda Abramowskiego i Stanisława Wojciechowskiego ruch spółdzielczy.
Narodziny narodów
We wszystkich zaborach ukształtowała się warstwa inteligencka, która stanie się szczególnie aktywna w walce o niepodległość. Wspierać ją będzie nowe mieszczaństwo. „Na ziemiach polskich - stwierdza cytowany Andrzej Chwalba - zaborcy nie byli w stanie zapobiec rozprzestrzenianiu się poczucia polskości wśród wszystkich warstw społeczeństwa, a jednocześnie polskie elity nie mogły przeciwstawić się rozwojowi idei narodowej wśród ludów-narodów »kresowych«. To właśnie w XIX w. ostatecznie uformowały się narody »kresowe«: Litwini, Łotysze, Ukraińcy. Ale uformował się również nowoczesny naród polski, składający się z różnych grup społecznych. Wąska w 1795 r. warstwa uważająca się za Polaków znacznie się rozszerzyła. Podczas zaborów było ich nie więcej niż milion osób. W 1914 r. szacunkowo ok. 20 mln, choć proces upowszechniania świadomości narodowej wśród ludu jeszcze się nie zakończył".
Przetrwanie narodu polskiego stało się możliwe dzięki wspólnocie językowej, wspólnocie religii i kultywowanej wspólnocie kulturowej. Piastowie, Jagiellonowie, Grunwald, obrona Częstochowy, odsiecz wiedeńska - to były wspólne, niezależnie od zaborów, symbole polskiej przeszłości. Wspólna też była tradycja literacka od Kochanowskiego po wielkich romantyków.
Zmiana sił
Równie ważne były zmiany w konfiguracji sił w Europie. Narastający konflikt interesów Rosji i Austro-Węgier w polityce bałkańskiej przekreślił ideę zbudowania Sojuszu Trzech Cesarzy. Rzecznikiem tej koncepcji był wybitny polityk niemiecki kanclerz Bismarck. Doprowadził nawet do zjazdu w Berlinie w 1872 r. monarchów Niemiec, Austro-Węgier i Rosji, lecz był to pusty gest. Mistrz intrygi i perfidii, jak określa Żelaznego Kanclerza prof. Janusz Pajewski, usiłował zbudować niezwykle skomplikowany system europejskich sojuszów, których celem była izolacja Francji. Gdy w marcu 1890 r. został zdymisjonowany, system się rozpadł i rozpoczął się wyścig zbrojeń.
Jeszcze Bismarck był architektem zawartego w 1879 r. układu z Austro-Węgrami, do którego w 1882 r. przyłączyły się Włochy. Powstało Trójprzymierze, którego ostrze skierowane było przeciwko Rosji i Francji. Po dziesięciu latach w 1892 r. podpisana została rosyjsko-francuska konwencja wojskowa. W 1894 r. - sojusz rosyjsko-francuski. To, czego Bismarck najbardziej się obawiał, stało się faktem. W dodatku w 1904 r. zawarte zostało porozumienie serdeczne (Entente Cordiale) brytyjsko-francuskie, a trzy lata później układ brytyjsko-rosyjski.
W ten sposób Europa została podzielona na dwa wielkie bloki militarne: Trójprzymierze (Niemcy, Austro-Węgry, Włochy, zwane też państwami centralnymi) i Trójporozumienie (Francja, Wielka Brytania, Rosja, zwane też Ententą). Po raz pierwszy od wojen napoleońskich państwa okupujące ziemie polskie znalazły się we wrogich sojuszach. Otwierało to szanse dla sprawy polskiej, która wcześniej lub później stać się musiała kartą w grze europejskich mocarstw.
Powstawało pytanie: za kim, a właściwie przeciw komu powinni opowiedzieć się Polacy. Tego dotyczyła tzw. dyskusja orientacyjna, która absorbowała polską opinię polityczną na początku XX w. (o czym w następnych artykułach).
Na progu wojny
Przygotowywano się więc do wojny między zaborcami, do owej wymodlonej wojny ludów, lecz moment jej wybuchu był dla wszystkich zaskoczeniem. Gdy 28 czerwca 1914 r. zginął w zamachu w Sarajewie austro-węgierski następca tronu arcyksiążę Franciszek Ferdynand, nikt nie przypuszczał, że to lokalne wydarzenie zdetonuje wielką wojnę między mocarstwami europejskimi. Tym bardziej że pierwsze reakcje Wiednia były bardzo spokojne. Politycy europejscy rozjechali się więc na urlopy.
Michał Sokolnicki, bliski wówczas współpracownik Józefa Piłsudskiego, pojechał na wakacje do Zakopanego. 26 lipca, trzy dni po przedstawieniu rządowi serbskiemu ultimatum przez Austro-Węgry, zatelefonował do Krakowa do Walerego Sławka z zapytaniem, czy w nowej sytuacji jest potrzebny. Sławek, wówczas prawa ręka Piłsudskiego, „był dość spokojny i jakby niezdecydowany".
Romana Dmowskiego wybuch wojny zaskoczył w Niemczech, gdy wracał ze Szwajcarii. Miał szczęście, że nie spędził wojny w niemieckim obozie dla internowanych. Po krótko trwającym zatrzymaniu, przez neutralną Szwecję dotarł do Petersburga. Tu dowiedział się o deklaracji posła Wiktora Jarońskiego w Dumie, który oświadczył, że najważniejsze jest pokonanie Niemiec i zjednoczenie rozdartego na trzy części narodu polskiego. „Nigdy w życiu - napisze Dmowski po latach - żaden nasz krok polityczny tak mię nie ucieszył".
Politycy polscy nie przewidzieli, nie oni jedni zresztą, momentu wybuchu wojny, ale gdy już wybuchła, wiedzieli, jak się zachować.