Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Kiedy opór?

Fot. Leszek Zych Fot. Leszek Zych
Rozmowa z Grzegorzem Kołaczem, historykiem, autorem książki 'Czasami trudno się bronić'

Barbara Pietkiewicz: – Jako student historii zainteresował się pan przyczynami, dla których Żydzi nie stawiali w czasie okupacji masowego oporu Niemcom. Pana praca magisterska została wydrukowana w postaci książki. Chce pan odpowiedzieć na pytanie stawiane starszemu pokoleniu przez tysiące młodych Żydów: dlaczego szliście na śmierć bez oporów, jak owce do rzeźni?

Grzegorz Kołacz: – To pytanie stawiane przez sytych i bezpiecznych. Też tak przedtem myślałem: dlaczego oni nie walczyli?

Jest w tym pytaniu coś z pogardy, prawda?

Każdy syty i bezpieczny ma poczucie, że na ich miejscu coś by zrobił. W każdym społeczeństwie jest grupa aktywnie walczących i bierne masy. Zachowania heroiczne nie są normą społeczną. Nie mamy prawa wymagać bohaterstwa od nikogo.

Polacy pewnie myślą: bodaj plunąć oprawcy w twarz, dać w pysk, ugryźć, cokolwiek.

A co by to dało?

Łatwiej byłoby umierać.

A skąd pani o tym wie? Co o doświadczeniu granicznym, niedostępnym dla świadków, nie do pojęcia, my wiemy? Relacje ludzi, którzy przeżyli Holocaust mogą więc tylko przybliżyć nas do tego, co jest niewyobrażalne. Kto dał nam prawo, żeby sądzić, iż ci, którzy zginęli w płonącym bunkrze, byli lepsi od umierających w komorze gazowej? Że ta śmierć jest lepsza od tamtej?

A jednak ludziom bliższy jest Kmicic i Wołodyjowski z jego „nic to Baśka”. W filmie „Opór”, wyświetlanym na ekranach, w jego bohaterze Tewie Bielskim jest coś z Kmicica – trochę warchoł, trochę bohater. Żydzi nie mieli wielu takich ludzi. A bez przywódców nie ma oporu.

Polityka 8.2009 (2693) z dnia 21.02.2009; Ludzie i obyczaje; s. 88
Reklama