Tekst został opublikowany w POLITYCE w listopadzie 2009 roku.
W Ewangeliach nie ma wzmianki o wyglądzie Chrystusa. Najstarsze informacje na temat jego fizjonomii pojawiają się dopiero w II w. w apokryfach – niekanonicznych pismach religijnych. Ponieważ przedstawianie postaci i oblicza Boga nie było zgodne z zasadami judaizmu, nawróconym na chrześcijaństwo żydom wizerunki nie były potrzebne. Sytuacja się zmieniła, gdy nowa religia zaczęła się rozprzestrzeniać wśród pogan, którzy wychowali się w świecie pełnym wizerunków bogów.
Z pierwszych dwóch wieków chrześcijaństwa znane są więc jedynie proste symbole – krzyż, baranek, gołębica, wieniec z monogramem Jezusa. Rozpropagowana przez Sienkiewicza w „Quo vadis?” ryba może być uznawana za taki symbol tylko wówczas, gdy towarzyszy jej inny chrześcijański symbol lub inskrypcja; sama, a już na pewno obok bochenka chleba, była popularnym symbolem pogańskiej uczty grobowej.
Na podobieństwo Apolla
Pierwsze wizerunki Chrystusa pochodzą z początku III w. Jeden z najstarszych, ale za to najdokładniej datowanych, znajduje się w ruinach Domu Chrześcijan w Dura Europos nad Eufratem, zasypanego w 256 r. podczas ataku Sasanidów. Na ścianie namalowano prymitywną kreską postać Chrystusa kroczącego po wodzie i uzdrawiającego paralityka. Podobne są wizerunki z rzymskich katakumb. – W scenach chrztu, jakie zachowały się w katakumbach Kaliksta czy na sarkofagach, Chrystus przedstawiony jest jako młodzieniec – mniejszy niż Jan Chrzciciel, z lokami i nagi – mówi archeolog wczesnego chrześcijaństwa prof. Elżbieta Jastrzębowska z Uniwersytetu Warszawskiego. – Rysy jego twarzy nie są jednak rozpoznawalne.