Utrapienia ciotki Lennona
John Lennon najbardziej „rockowy” ze wszystkich bitelsów
Gdyby żył, miałby dziś 70 lat. 8 października mija okrągła rocznica urodzin i z tej okazji ukaże się okolicznościowy album z jego największymi solowymi przebojami. Gdyby żył, chyba wciąż konkurowałby z niewiele młodszym od siebie Paulem McCartneyem, wszak starzy rockmani, podobnie jak jazzmani czy bluesmani, nie są dziś żadnym dziwowiskiem na światowej scenie muzycznej. 30 lat temu, niedługo przed śmiercią od kul szalonego zamachowca (8 grudnia mija okrągła rocznica śmierci) John Lennon snuł różne plany na przyszłość. Chciał być dobrym ojcem i mężem, ale po nagraniu swojego ostatniego albumu „Double Fantasy” myślał też o kolejnych płytach i koncertach. W 1980 r. młodociani buntownicy nie rozgłaszali już apeli, by nie wierzyć nikomu, kto przekroczył trzydziestkę. Lennon miał lat 40, za sobą zostawił błędy młodości, czuł się ustatkowany życiowo i artystycznie dojrzały. Zdawał się szczęśliwy jak nigdy wcześniej...
Philip Norman, brytyjski pisarz i publicysta, który zasłynął wydaną w 1981 r. biografią Beatlesów „Shout!”, wziął pod lupę najbardziej emblematyczną postać światowego rocka, której życie i twórczość wciąż pozostają niezmiernie ważnym składnikiem uniwersalnego mitu artysty rockowego, ale to, co w owej postaci najciekawsze, wydaje się dalekie od wszelakiej typowości. Sprzeczność między tym, „o czym wiedzą wszyscy”, a tym, co stanowi efekt analitycznego wysiłku biografa, przesądza o wartości książki Normana „John Lennon. Życie”.
Normana bardziej niż idol obchodził w Lennonie człowiek uwikłany w rozmaite i bardzo niekiedy skomplikowane relacje: z rodziną, kobietami, które kochał, kolegami z The Beatles, ich menedżerem Brianem Epsteinem, innymi ludźmi z show-biznesu, politykami. Ta sieć naładowanych emocjami związków pokazuje bohatera książki in crudo, bez żadnej czołobitności (o co zresztą miała pretensje do autora Yoko Ono, oskarżając go, że jest w tej książce rzekomo „wredny dla Lennona”), ale dzięki temu sporo dowiadujemy się nie tylko o samym Lennonie, nie tylko nawet o ważnym etapie w historii muzyki, ale też o kontekstach społecznych rocka i społecznym znaczeniu tej biografii.