Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Za ostatnią granicą, za ostatnim niebem

Palestyńscy liderzy protestu. Sheerin nie pozwala żydowskim sąsiadom spać całkiem spokojnie

Wioska al-Walajeh  jest, ale jej nie ma. Mieszkańców nie ma, ale są. Wioska al-Walajeh jest, ale jej nie ma. Mieszkańców nie ma, ale są. Baz Ratner/Reuters / Forum
Palestyńczycy pozostają praktycznie nieznani... są nie tyle ludźmi, ile pretekstem do wojennych haseł – pisał Edward Said, największy palestyński intelektualista XX w. Dziś karabinami palestyńskich liderów są słowa protestu, a rakietami wystrzeliwanymi w okupanta – prawo, upór i cierpliwość bez przemocy.
Sheerin Al Araj w akcji. Jej broń to donośny głos. Namawia osadników, żeby się ­dobrowolnie ­wynieśli.Artur Domosławski/Polityka Sheerin Al Araj w akcji. Jej broń to donośny głos. Namawia osadników, żeby się ­dobrowolnie ­wynieśli.

1.

Sheerin Al Araj na każdym lotnisku zgarniają na kontrolę osobistą. Chusta na głowie, narodowość... Wystarczy. „Palestyńczycy postrzegani są najczęściej jako wojownicy, terroryści i wyjęci spod prawa pariasi. Wymówcie słowo terror, a błyskawicznie stanie wam przed oczami postać w kufijji, czapce terrorystce i z kałasznikowem” – pisał wspomniany Said. Sheerin jest uzbrojona w groźniejszą broń: piękny, donośny głos, płynny angielski, inteligencję i poczucie humoru. Lepiej nie mieć w niej przeciwnika, nawet jeśli nie ma kałasza.

Wioskę dziadków i rodziców Sheerin – al-Walajeh (między Jerozolimą a Betlejem) – zakładający swoje państwo Żydzi rozpędzili w 1948 r. na cztery wiatry. Część uciekła do Jordanii, inni do Betlejem, Hebronu, Nablusu. Niektórzy, jak rodzina Sheerin, mieszkali przez kilkanaście lat w okolicznych jaskiniach, a potem zaczęli wracać na swoją ziemię. Po kolejnej wojnie Izraela z państwami arabskimi w 1967 r. część wioski włączono do Jerozolimy i Palestyńczycy mieszkający w tej części – ponad sto rodzin – przebywają we własnych domach nielegalnie. Nielegalnie – bo nie mają prawa rezydencji w Jerozolimie; mają status „obecnych nieobecnych”, co znaczy, że fizycznie są obecni, ale prawnie ich tam nie ma; czy też – nie ma prawa być. Ale są.

Izrael nie deportuje ich (niby dokąd?), ale od czasu do czasu wkracza wojsko i konfiskuje samochody, wynosi sprzęt z domów i nakłada wielotysięczne grzywny za to, że Palestyńczycy nie wyburzyli domów. – W 2006 r. niespłacone długi wioski przekraczały 3 mln szekli. Wszystkim cofnięto prawo pracy w Izraelu, a po zagrabieniu nam ziemi uprawnej zarobić możemy jedynie u okupanta.

Polityka 47.2011 (2834) z dnia 16.11.2011; Świat; s. 59
Oryginalny tytuł tekstu: "Za ostatnią granicą, za ostatnim niebem"
Reklama