Powrót króla
Czy Polska powinna być monarchią? „Król musiałby pochodzić z najlepszej katolickiej rodziny królewskiej”
Ilość czasu poświęconego w polskich mediach królewskim Windsorom, którzy mają nowego następcę tronu, sugeruje, że i u nas obudziła się tęsknota za monarchią. Jeśli nawet można w tym zainteresowaniu szukać czysto celebryckiego klucza (jaka sukienka, jaki fotelik dla małego George’a), to jednak chyba nieprzypadkowo właśnie monarchia dostarcza supercelebrytów z najwyższej półki – znanych, bogatych, w dodatku z błękitną krwią. A uosabianie państwa, przy jednoczesnym pozostawaniu poza polityką, jawi się jako ideał społecznego spoiwa, zwłaszcza w nacjach, którym tego scalającego, niekwestionowanego autorytetu akurat brakuje. Nie sposób przeoczyć także innych zalet monarchii: medialnych, wizerunkowych, gospodarczych, turystycznych. To dzisiaj silny brand, bywa że wizytówka kraju.
Monarchia niektórych uwodzi blichtrem i elegancją, dla innych jest symbolem ciągłości władzy, decydującej o stałości i sile państwa. Znaczenie polityczne współczesnych monarchii, brytyjskiej i innych, nie polega na bieżącym uczestniczeniu w decydowaniu o sprawach kraju, przeciwnie – nadmierne angażowanie się w rządzenie szybko by publiczny wizerunek tych monarchii zrujnowało. To znaczenie jest dużo głębsze. Będąc apolitycznymi, monarchie stały się największym wspólnym mianownikiem społeczeństw; nie są podejrzewane o sprzyjanie konkretnym opcjom, zatem w razie konieczności zawsze mogą występować w roli arbitra, rozjemcy, negocjatora. Sam fakt, że taka instytucja istnieje, nawet jeśli bardzo rzadko jest w tych celach używana, wpływa tonująco na społeczne nastroje, daje poczucie bezpieczeństwa. Monarchia wynosi państwo ponad politykę, w jakiejś mierze odcina je od bieżących konfliktów, łagodzi odium niechęci, jaką często budzi polityka i politycy w ogólności, staje się specyficznym odgromnikiem.