Krzyżyk na cztery kółka
Są tacy, którzy nie chcą lub nie mogą mieć prawa jazdy
Wśród egzaminatorów krąży legenda o kursantce, która w czasie egzaminu zaczęła od tego, że usiadła na miejscu dla pasażera. Inna przekonywała instruktora, że kierownica samochodu powinna być pośrodku, bo tak by było symetrycznie i logicznie. Takie rzeczy wcale nie przytrafiają się wyłącznie kobietom.
Kto nie ma talentu
– Przypominam sobie pewnego wybitnie wykształconego człowieka, który miał kłopot w koordynowaniu prostych czynności – ruchów nóg, rąk i głowy. Nie umiał jednocześnie wcisnąć, chwycić, przesunąć i dodatkowo patrzeć w lewo – wspomina Tomasz Matuszewski, pełnomocnik dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie. – Innego pracownicy ośrodka szkolenia nazywali „Ufem”, bo każdy skręt kierownicą, zmianę biegów, włączenie się do ruchu kwitował długim westchnieniem ulgi „uf...”.
Zdaniem Matuszewskiego, przypadki osób, które absolutnie nie mają predyspozycji do prowadzenia samochodu, są bardzo rzadkie. Jednak czasami to, co dla większości ludzi jest normą, u innych wywołuje lęk. Jedni boją się latać samolotami, inni przez strach nie radzą sobie z jazdą samochodem. Może to być spowodowane zbyt daleko idącą wyobraźnią, która podsuwa im czarne scenariusze.
– To jest tak jak z nauką gry na gitarze – wszyscy chcieliby umieć, ale nie każdy ma predyspozycje. Samochód stał się standardem, pracodawcy chcą mieć mobilnych pracowników, ludzie uważają, że prawo jazdy jest konieczne. A przecież jeżeli ktoś nie zdaje dziesiąty raz i dziesiąty egzaminator mówi, że nie jest jeszcze przygotowany do prowadzenia auta, to naprawdę nie oznacza, że się na niego uwzięli. Lepiej by było, gdyby takie osoby wyciągnęły wnioski – przekonuje Tadeusz Hryniewiecki, egzaminator WORD Wrocław.