Ciekawe, co pan prezes uznaje za lewactwo i jak może zapowiadać, że go nie będzie w przyszłości? Na ogół historycy zajmowali się przeszłością, ale wiceprezes proponuje nową szkołę: historyków przyszłości. Czy odchylenia ideologiczne wypalane będą gorącym żelazem, metodami Żdanowa, czy też „zaraza będzie wycinana do kości”, jak mówił Pinochet?
Wiceprezes będzie miał dużo roboty, bo zdaniem najbardziej czujnych strażników rewolucji, IPN już jest przesiąknięty lewactwem. Wywodzący się z Instytutu historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz (ten od SB i Wałęsy) bije na alarm. IPN „przechodzi na pozycje lewicowe” – ostrzega w „Do Rzeczy”. Przykład: „skandaliczna” książka „Kłopoty z seksem w PRL. Rodzenie nie całkiem po ludzku, aborcja, choroby odmienności”, pod redakcją znanego lewaka prof. Marcina Kuli, wydana przez Uniwersytet Warszawski oraz IPN.
Zanim przejdziemy do tego, co pikantne, czyli do ekstazy, jakiej dostarcza lektura o seksie, najpierw gra wstępna dr. Cenckiewicza. Jego zdaniem książka składa się z „rozprawek lewicowych badaczy” (choć w istocie są to prace magisterskie). Jej pomysłodawcą i opiekunem naukowym jest Marcin Kula, „od lat relatywizujący komunistyczny totalitaryzm i psujący jakość polskiej historii wynurzeniami”. Kula „patrzy z zakłamanej perspektywy”, „w charakterystyczny dla siebie sposób owija w bawełnę”.
W ten sposób Cenckiewicz, uczony na dorobku, traktuje uznanego historyka, autora pionierskich książek o historii Ameryki Łacińskiej, najnowszych dziejach Polski, rozpraw z pogranicza historii, socjologii i filozofii („Najpierw trzeba się urodzić”), dziejów nauk historycznych („Bliżej Paryża niż Moskwy” – o współpracy historyków polskich i francuskich w czasach PRL) i wielu innych.