Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Trochę pożył

Freddie Mercury zmarł ponad 30 lat temu. Gwiazda wciąż zarabia

Mercury wymyślił nazwę dla swojej kapeli, świadom wszystkich skojarzeń, jakie Queen (potocznie „ciota”) może wywoływać w męskim rockowym świecie. Mercury wymyślił nazwę dla swojej kapeli, świadom wszystkich skojarzeń, jakie Queen (potocznie „ciota”) może wywoływać w męskim rockowym świecie. Neal Preston / Corbis
Świat znów wspomina Freddiego Mercury’ego. Bo po śmierci lidera Queen nie pojawił się nikt, kto konsumowałby swoją sławę w równie spektakularny sposób. Pojawia się pytanie, czy w ogóle można mu dorównać?
Frontman Queen był zdolny do balowania intensywniej niż ktokolwiek, komu pozwoliłaby na to zasobność portfelaRichard Young/Rex Features Frontman Queen był zdolny do balowania intensywniej niż ktokolwiek, komu pozwoliłaby na to zasobność portfela

Oprócz słynnego hitu „Bohemian Rhapsody” były też ekscesy i zabawa bez granic. Prócz koncertów na największych stadionach świata – galony najdroższego szampana, podane w aurze barokowego przepychu, do tej pory kojarzonego w powszechnej kulturze z figurami pokroju Marii Antoniny. Od śmierci Freddiego Mercury’ego minęło właśnie 23 lata i rockowy cyrk wciąż nie jest w stanie zmierzyć się z jego legendą. A jej niesłabnącej siły nie potrafią w pełni wykorzystać spadkobiercy dorobku wielkiego frontmana.

„Cecil B. DeMille rocka” – tak Mercury nazywał sam siebie u progu lat 80. DeMille był filmowcem, mistrzem bombastycznych hollywoodzkich widowisk lat 30.–50., na czele z „Kleopatrą” i „Dziesięciorgiem przykazań”. Freddie dyrygował już wtedy być może największym, a z całą pewnością najlepiej zarabiającym i najpopularniejszym zespołem na świecie. Od samego początku kariery wiedział też, że sukces w show-biznesie po części się odnosi, a po części kreuje. Więc jeśli kiedykolwiek faktycznie istnieli muzyczni herosi, których dzień składał się z dwóch godzin grania i 22 godzin orgii, alkoholowo-narkotykowych libacji oraz oddawania czci Lucyferowi (i jeszcze nie umarli w wieku 27 lat), najjaśniej świecił wśród nich wąs lidera Queen. „Ja nie będę gwiazdą – zwykł ponoć mawiać jeszcze jako Farrokh Bulsara. – Ja będę legendą”.

Sobotnia noc w Sodomie

Legendami obrosły liczne przyjęcia bachanalia, które wyprawiał już jako gwiazda, przy okazji i zupełnie bez okazji. Gdy w 1979 r.

Polityka 47.2014 (2985) z dnia 18.11.2014; Ludzie i Style; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Trochę pożył"
Reklama