Klasyki Polityki

Przystanek Depresja

Ruszamy – o dziwo – o czasie.

Pendolino ma jedną wadę: zlikwidowano podział wagonów na przedziały. Nie mamy już możliwości popijania w wąskim gronie rodziny czy przyjaciół. W wagonie Pendolino towarzyszy nam kilkadziesiąt obcych osób, wśród których mogą się znaleźć przedstawiciele rozmaitych nurtów pluralistycznego społeczeństwa. Pechowiec trafi na prof. Pawłowicz, a szczęściarz – na dr Ogórek, z której może uda mu się wycisnąć słowo. W Pendolino nie sposób dobrać sobie towarzystwa, można wpaść jak śliwka w PiS.

Na uznanie zasługuje więc nowa inicjatywa PKP, mianowicie wprowadzenie w tradycyjnych wagonach przedziałów dla zwolenników koalicji lub opozycji. Za niewielką dopłatą można wybrać sobie otoczenie, gdyż jadąc na przykład z Oleśnicy do Sieradza, chcemy mieć pewność, że do wagonu nie wsiądzie żaden leming, Stuhr, a już nie daj Boże Owsiak. – Inicjatywa nie była kosztowna – mówi rzecznik kolei – gdyż udało się przerobić dawne tabliczki „Palący” i „Niepalący” na „Koalicja” i „Opozycja”. – Zmniejszyliśmy straty z powodu niszczenia mienia w trakcie bójek i ustawek pasażerów na tle politycznym. Ludzie różnych opcji nie mogą być stłoczeni na małej powierzchni przedziału kolejowego. Głębokie podziały nie ominęły kolei. Pasażer ma prawo czuć się w pociągu jak u siebie i nie być atakowany dlatego, że czyta taką czy inną gazetę – powiedział.

Spokojnie zająłem więc miejsce w przedziale „Koalicja” w pociągu relacji Wrocław–Warszawa. Mój niewielki bagaż intelektualny zmieścił się na małej półeczce nad głową. Do czytania miałem taki, a nie inny, tygodnik głównego nurtu (POLITYKA 3, ten z pięknymi „lwicami lewicy” na okładce), i pogrążyłem się w państwowotwórczej lekturze organu lemingów.

Polityka 5.2015 (2994) z dnia 27.01.2015; Felietony; s. 86
Reklama