Wywoływacz dreszczów
Rudolf Valentino. Najsłynniejszy kochanek świata
Przed szpitalem, gdzie w sierpniu 1926 r. umierał Valentino, wielotysięczny histeryczny tłum musiano uspokajać przez megafony, że z Detroit samolotem leci nowy, cudowny lek, by ratować życie amanta. Tysiące kobiet ofiarowywało krew. Szpital w ciągu dwóch dni dostał ponad 100 tys. telegramów z całego świata. Zachowała się fotografia dzieci, które klęcząc modlą się do portretu Valentino na tle ułożonego z kwiatów amerykańskiego sztandaru.
W końcu przejawy żalu przybrały taki obrót, że impresario aktora George Ullman – który sam je organizował – okazał bezradność ucznia czarnoksiężnika: „Nie mogą trwać dłużej te wstrętne manifestacje, które przekształcają śmierć w widowisko”.