Wywoływacz dreszczów
Rudolf Valentino. Najsłynniejszy kochanek świata
Przed szpitalem, gdzie w sierpniu 1926 r. umierał Valentino, wielotysięczny histeryczny tłum musiano uspokajać przez megafony, że z Detroit samolotem leci nowy, cudowny lek, by ratować życie amanta. Tysiące kobiet ofiarowywało krew. Szpital w ciągu dwóch dni dostał ponad 100 tys. telegramów z całego świata. Zachowała się fotografia dzieci, które klęcząc modlą się do portretu Valentino na tle ułożonego z kwiatów amerykańskiego sztandaru.
W końcu przejawy żalu przybrały taki obrót, że impresario aktora George Ullman – który sam je organizował – okazał bezradność ucznia czarnoksiężnika: „Nie mogą trwać dłużej te wstrętne manifestacje, które przekształcają śmierć w widowisko”. W wystawionej na widok publiczny trumnie umieszczono woskową kopię ciała Valentino, ponieważ rodzina obawiała się, że rozhisteryzowany tłum fanek rozszarpałby jego szczątki.
Płyty jak woda
„The New York Herald” twierdził, ale dopiero ósmego dnia po śmierci amanta, kiedy nazwisko Valentino nie schodziło z pierwszych stron, że większość młodych kobiet ukrywa w chusteczkach rozkrojone cebule, a damy, które tak łatwo mdleją, kierują się motywami reklamowymi. Ostatnia narzeczona boskiego Rudolfa polska aktorka Pola Negri (Apolonia Chałupiec) wykrzyknęła: „Nigdy już nie będę mogła spojrzeć na żadnego mężczyznę!”, co nie przeszkodziło jej wyjść za mąż kilka miesięcy później. Ullman nie stawił się na uroczystą mszę do największego nowojorskiego kościoła w pierwszą rocznicę śmierci aktora i oskarżył rodzinę Guglielmi (prawdziwe nazwisko Rudolfa) o wspólne z firmami filmowymi machinacje dla wydłużenia sprzedaży ostatnich jego filmów.