Klasyki Polityki

Chodzony

Handel chodnikowy: akwizytorzy, stolikowcy, bazarowcy

Akwizytorzy przy ul. Stawowej w Katowicach, kwiecień 1994 r. Akwizytorzy przy ul. Stawowej w Katowicach, kwiecień 1994 r. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Ich praca wydaje się błaha, łatwa. Ale uliczni biznesmeni to profesjonaliści. Wiedzą co, jak, komu i gdzie. W małym palcu mają chodnikowy know-how, marketing, psychologię zachowań konsumenckich, strategię, logistykę i co tam jeszcze wymyślili specjaliści od skutecznego handlu.

Akwizytor

Warszawska Praga Południe, Supersam przy rondzie Wiatraczna. Marcin Borysiak ma dwadzieścia kilka lat. Założył marynarkę i granatowy płaszcz, pod szyją krawat. Wita się z przechodniami, wręcza im swoją wizytówkę, reprezentuje firmę polsko-kanadyjską, przeprowadza króciutki sondaż. – Jak się pani nazywa? Alicja? Pani Alu, proszę tylko zobaczyć i za chwilę mi oddać – Marcin wyjmuje z kieszeni swojego eleganckiego płaszcza pudełko pasty do zębów. – To koncentrat, który wkrótce trafi do aptek. Do ząbków prywatnych i państwowych. Starcza na trzy miesiące dla dwóch osób.

Kobieta ogląda. – Proszę tylko o wycenę – Marcin zabiera pastę. – Czy 42 zł to dużo, średnio czy mało? Dużo? Tej opinii pani pogratuluję – ściska dłoń emerytki. Ale to nie koniec. Marcin ma jeszcze świetną wiadomość. Akurat dziś może wyróżnić 16 uśmiechniętych kobiet.

– Otrzymuje pani ten koncentrat na całe życie – pasta ponownie ląduje w dłoni wyróżnionej kobiety. – I nie jest to 42 zł, nie jest to nawet połowa! Są to tylko koszty naszej promocji. Jedyne 20 zł! A za to, że mnie pani wysłuchała – znów sięga do kieszeni płaszcza – drugą pastę otrzymuje pani za darmo.

Emerytka ogląda pudełka z niedowierzaniem. – Jak często zmienia pani szczoteczki do zębów? Co pół roku? Nareszcie kobieta, która dba o zęby! Dwie szczoteczki od naszej firmy w prezencie! Znajdzie pani drobne, czy mam wydać z grubszych?

Koniec. Pięć punktów sprzedaży zastosowane. Przywitanie, wprowadzenie, prezentacja, zamknięcie i wykończenie – razem nie więcej niż dwie minuty i pięć sekund. Odpowiedni wzór wisi na ścianie w biurze firmy, dla której pracuje Marcin.

Polityka 8.2002 (2338) z dnia 23.02.2002; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Chodzony"
Reklama