Klasyki Polityki

Stół dla stałych gości

O Polsce przy niemieckim stoliku

Do Stapelmanna chodzi się na piwo po fajrancie albo na golonkę z olbrzymią porcją kartofli i kapusty. Do Stapelmanna chodzi się na piwo po fajrancie albo na golonkę z olbrzymią porcją kartofli i kapusty. ZEFA / •
Do Stapelmanna chodzi się na piwo po fajrancie albo na golonkę z olbrzymią porcją kartofli i kapusty. A także – na rozmowy, prowadzone bez skrępowania i bez oglądania się na polityczną poprawność. Tu można posłuchać, co niemiecki robotnik myśli o swoim rządzie, o Unii Europejskiej albo o Polsce i Polakach.

W głównej sali stoi stół z olbrzymią popielnicą ozdobioną metalowym szyldem z napisem „Stammtisch” – (dla stałych gości). Stół odgrywa rolę klubu – bez statutu i składek, a jego nowym członkiem stać się może każdy, kto wzbudzi sympatię lub wykaże się hojnością w postawieniu kolejki. Założyciele – Willi, Kurt, Walter i Peter są kumplami z sąsiedztwa, zasiedziałymi od lat w tej północnej, robotniczej dzielnicy Duisburga. Wszyscy dobrze po pięćdziesiątce, pracujący, na bezrobociu lub uwikłani w ciągnące się jak guma do żucia sprawy rentowe. W domu siedzieliby z piwem przed telewizorem, co najwyżej w towarzystwie żony, a człowieka ciągnie do ludzi, chce pogadać o cenach w pobliskim Venlo, już po holenderskiej stronie, o samochodach, o urlopie na działce. Wymianom myśli gości Stapelmanna towarzyszą zwykle gromkie wybuchy śmiechu, walenie w stół i radosne przekomarzanie się z Marianne, która uśmiecha się do nich słodko zza bufetu.

O Polsce przy stoliku

W całych Niemczech są takie Stammtische. Na prowincji zasiada do nich miejscowa elita – geodeta, aptekarz, pastor. W sportowych klubach – młodsza generacja apostołów zdrowego życia. Jak Republika długa i szeroka są one miejscem, gdzie można bez skrępowania wyrażać poglądy, bez względu na polityczną poprawność i bez lęku o towarzyski ostracyzm: inni uczestnicy posiedzenia myślą najczęściej podobnie. A jest nad czym deliberować! Wizja Europy sięgającej po Bug budzi lęk przed nieznanym i już poznanym – choćby przed polską pracowitością, świadczoną chętnie i za małe pieniądze, czy też złodziejstwem, wyrażanym w dowcipie: „Jedź do Polski, twoje auto już tam jest”.

– Co ci politycy tak się spieszą z tym rozszerzeniem na Wschód? – nie mogą nadziwić się goście Stapelmanna – mało to mamy własnych problemów?

Polityka 31.2002 (2361) z dnia 03.08.2002; Świat; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Stół dla stałych gości"
Reklama