Klasyki Polityki

Inteligent na gumnie

Dusili się w blokowiskach, zaczęli budować albo kupować

Do własnego domu, z dala od miasta, dojrzewali powoli. Do własnego domu, z dala od miasta, dojrzewali powoli. Wojciech Druszcz / Polityka
Do własnego domu, z dala od miasta, dojrzewali powoli. Przed trzydziestką było to zwykle nierealne, z braku forsy. Na ważne w tamtym czasie pytanie: być czy mieć, odpowiadali: być.

Dom kojarzył się też z rodzajem niewoli, a im marzyła się wolność: paszport w kieszeni, oglądanie świata, smakowanie go bez końca. Dom był wreszcie formą snobizmu czy luksusu, na jaki mogli sobie pozwolić nieliczni, prominentni. Nie mieć – było wtedy formą kontestacji.

Ale poznawanie świata okazało się kosztowne i męczące, nawet gdy już się miało ten paszport w ręku. Zresztą jak długo można jeździć z miejsca na miejsce, z walizką czy z plecakiem.

Dusili się w blokowiskach. Świat się zmieniał, teraz mieć okazywało się kontestowaniem. Zaczęli budować albo kupować. W domu za miastem pracują lub odpoczywają, dla innych jest to oaza wolności.

Miły dół i ciasne pięterko

Ania i Rysiek Palczakowie uciekali najpierw na każdy weekend w Bieszczady. On – znakomity rzeszowski ginekolog, mówi, że szukał odskoczni od szpitalnej codzienności. Kiedy okazało się, że domy wczasowe nie są już najgościnniejszym miejscem na ziemi, a przyczepa campingowa zrobiła się za ciasna – rozejrzeli się za czymś własnym. Znaleźli takie miejsce nad Sanem, w Krasicach. Rzeka tu płynie leniwie szerokimi zakolami, las zatrzymuje się na brzegu. A za rzeką rozciągają się pagórki, pola. Piękny krajobraz. Kupili kawałek gruntu przylegający do rzeki. Potem dokupili następny: żeby wybudować dom, trzeba być rolnikiem, czyli mieć ponad hektar.

– Urodziliśmy się na wschodzie, ja wychowałam się w Przemyślu, więc to trochę nasze rodzinne strony – opowiada Ania, farmaceutka. Przemyśl mają w dole rzeki, Krasiczyn w górze. Rzeszów – zaledwie o 70 kilometrów.

Zakupili jedynie dostępny drewniany dom z Narola: miły dół i ciasne pięterko. Przebudowali go, powiększyli, dobudowali rozległą werandę. Zasadzili pierwsze drzewa: lipę, płaczącą wierzbę, brzozy.

Polityka 30.1998 (2151) z dnia 25.07.1998; Społeczeństwo; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Inteligent na gumnie"
Reklama