Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Tyrania tytanów

Pracoholików najłatwiej rozpoznać na ich własnych urlopach

Pracoholików najłatwiej rozpoznać na ich własnych urlopach. Odstają. Pracoholików najłatwiej rozpoznać na ich własnych urlopach. Odstają. Smarterpix/PantherMedia
Jak odróżnić niegroźnego dla siebie i dla otoczenia entuzjastę roboty od pracoholika – patologicznego, samospalającego się tytana pracy? A niekiedy również tyrana, bo pracoholik-szef pracoholizuje podwładnych. I jak to paskudztwo rozpoznać u siebie?

Specjaliści zajmujący się zawodowo poszukiwaniem pracowników twierdzą, że poważne firmy nie chcą już osób nadczynnych zawodowo. – Pracoholizm to dziś problem dostrzegalny nie tylko w agencjach reklamowych i korporacjach międzynarodowych, ale także w mniejszych firmach – mówi Anna Mistewicz, doradca personalny. – Ale wielu szefów już dostrzega, że pracownik z obsesją pracy, początkowo wydajny, stopniowo przestaje być świeży i twórczy.

Maria Cyganowska, head hunter pracująca dla renomowanych firm, twierdzi, że pracodawcy poszukują dziś takich, którzy szanują czas innych. Ceni się ustabilizowane życie rodzinne, a pytania o nie są normą w rozmowie z kandydatem. Zauważono bowiem, że szczęśliwy pracownik, nawet poświęcając firmie mniej czasu, efektywniej go wykorzystuje: – Brak rodzinnego zaplecza sprawia natomiast, że nie umie on szanować prywatności innych ludzi i ich czasu wolnego, ponieważ sam go nie potrzebuje. Wydzwania do pracowników w środku nocy i weekendy. Jego zachowanie niekorzystnie wpływa na atmosferę w biurze i samopoczucie innych pracowników.

Dyrektorem pewnej firmy została niedawno osoba wcześniej pracująca w amerykańskim koncernie. Pracownicy ostro zaprotestowali, opowiada Cyganowska, gdy nowy dyrektor starał się przenieść zasady ze swojej dawnej pracy: spotkania podsumowujące dzień wyznaczał np. na godz. 17.00 i przeciągał je do późnych godzin nocnych. Albo telefonował do pracowników w weekend, zmuszając ich do przyjścia do biura. Po trzech miesiącach dyrektorowi podziękowano. Nie trafił na pracoholików, którzy siedzieliby z nim w biurze do wspólnego pełnego wyczerpania.

Polityka 6.2005 (2490) z dnia 12.02.2005; Społeczeństwo; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Tyrania tytanów"
Reklama