Spiskowa teoria rocka
Spiskowa teoria rocka. Śmierć artysty istotniejsza niż jego twórczość
Nie wystarczy powiedzieć o idolu, że „żył szybko, umarł młodo”, bo lepiej drążyć okoliczności tajemniczego zgonu. Tak myślą autorzy wydanej właśnie książki „Miłość i śmierć. Morderstwo Kurta Cobaina”. Max Wallace i Ian Halperin głoszą, że postawili sobie za cel odkrycie prawdy. Nie zadowalało ich oficjalne orzeczenie, według którego 8 kwietnia 1994 r. amerykański gwiazdor rocka Kurt Cobain odebrał sobie życie za pomocą strzelby. Od razu zabrali się do dziennikarskiego śledztwa, którego owocem była wydana 6 lat temu książka „Kto zabił Kurta Cobaina?”. Odpowiedź na zadane w tytule pytanie brzmi: Kurta zabiła jego żona, demoniczna, pazerna na sławę i pieniądze Courtney Love. Nie zabiła, co prawda, osobiście, ale zleciła morderstwo.
Sensacyjna teza, a raczej hipoteza, nie doprowadziła do wznowienia procesu, natomiast przyniosła autorom spory dochód, gdyż książka, skądinąd słabo udokumentowana i niechlujnie napisana, stała się bestsellerem po obu stronach Atlantyku. Po takim sukcesie trzeba było pójść za ciosem i w dziesięciolecie śmierci lidera Nirvany wydać rzecz następną, dokładnie na ten sam temat, pod pretekstem, że znalazły się nowe dowody obciążające Courtney Love. W ten oto sposób pojawiła się na rynku „Miłość i śmierć. Morderstwo Kurta Cobaina”. Nowych dowodów tu nie mamy, znalazł się za to wątek 68 samobójstw młodych fanów Cobaina, jakie nastąpiły od chwili jego śmierci i za te samobójstwa obwinia się, rzecz jasna, Courtney Love.
Więcej śmierci niż miłości
Tę książkę Wallace i Halperin zadedykowali pamięci Kristen Pfaff, która grała na gitarze basowej w The Hole, zespole Courtney Love i którą znaleziono martwą w czerwcu 1994 r. Autorzy sugerują, że i za tą śmiercią stoi żona Kurta, podobno zazdrosna o jego dawną zażyłość z Kristen, choć nie da się podważyć dowodu, że zgon spowodowany był przedawkowaniem heroiny.