Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Plagi egipskie da się wytłumaczyć naukowo

Ilustracja z Hagady Szelpesach – opowieści paschalnej – przedstawiająca plagi egipskie Ilustracja z Hagady Szelpesach – opowieści paschalnej – przedstawiająca plagi egipskie AN
Cuda opisane w Księdze Wyjścia Starego Testamentu można wyjaśnić nie uciekając się do boskiej pomocy. Brytyjski fizyk przyjrzał się im i powiązał w logiczną całość.

Dla milionów żydów i chrześcijan słowa Starego Testamentu są posłaniem Prawdy. Prawdy natchnionej, świadectwem wszechmocy Stwórcy, wobec której nasze racjonalne, naukowe prawdy – będące przedmiotem weryfikacji, wątpliwości i fizycznych ograniczeń wynikających z praw natury – są zaledwie tymczasową praktyczną wiedzą, pozbawioną wyższej duchowej sankcji. A jednak pokusa, by sprawdzić czy nawet wymusić – w sensownych granicach – zgodność tej Wielkiej Opowieści z naukową wizją świata, była zbyt wielka, by się jej oprzeć. Toteż racjonalne, mniej lub bardziej, studia biblijne mają w naszej kulturze swe doczesne miejsce i długą tradycję.

Ponieważ naukowa wiedza nieprzerwanie się wzbogaca i ewoluuje, także owe współczesne opowieści biblijne są wciąż uaktualniane i modyfikowane w myśl paradoksalnej na pozór zasady, że czym bardziej historyczne zdarzenia stają się od nas odległe, tym bardziej wydaje nam się, iż wiemy o nich coraz więcej. Nowa wersja Księgi Wyjścia – jaką zaoferował nam Colin Humphreys, znany brytyjski badacz, profesor Cambridge University – jest modyfikacją na tyle rewolucyjną, że warto poświęcić jej więcej uwagi.

Humphreys nie jest teologiem; nie jest nawet historykiem czy archeologiem. Jego specjalność to fizyka materiałów, w której to dziedzinie osiągnął sukcesy na skalę międzynarodową. Nie są to zainteresowania wiodące badacza nieuchronnie ku górze Synaj i rosnącym w jej okolicach gorejącym krzewom. Ziarno zasiane za młodu czeka wszakże cierpliwie, aż zakiełkuje – młody Colin, którego rodzice (ojciec godził kreacjonizm z karierą inżynierską) wychowali na dobrego chrześcijanina, miał w szkole zwyczaj zadawania nauczycielom biologii kłopotliwych pytań natury światopoglądowej. Później jednak uznał, że teoria ewolucji jest bliższa prawdy niż doktryna specjalnego stworzenia i na krótko porzucił nawet wiarę rodziców.

Polityka 36.2003 (2417) z dnia 06.09.2003; Nauka; s. 70
Reklama