Trzy pogrzeby i wesele
Trzy pogrzeby i wesele. Rosja nie jest mocarstwem
Wojna z Irakiem najdobitniej wykazała, że Rosja nie jest już żadnym mocarstwem światowym. A jednak w Polsce znacząca część komentatorów politycznych tylko pogłębiła ostatnio swe fatalistyczne o niej opinie.
Rosja pełni w Polsce funkcję czarnego luda niezależnie od tego, czy będzie ona komunistyczna czy niby-prawosławna.
Imperium pogrzebane
Wielu Polaków pamięta jeszcze dotkliwie okres Leonida Breżniewa i ówczesne uzależnienie polityki PRL od dyrektyw z Kremla. W latach 80. w kręgach naszych niezależnych publicystów i historyków zarówno w Polsce jak i na emigracji była żywo dyskutowana ważna kwestia: czy Związek Radziecki kontynuuje tylko imperialną politykę epoki moskiewsko-petersburskiej, czy też jego objawienie się na mapie świata oznacza zdecydowane zerwanie z tradycją wielkoruską? Ci, którzy widzieli łączność między Leninem i Breżniewem a Katarzyną II i oboma Mikołajami, uważali zarazem, iż Związek Radziecki przetrwa jeszcze dosyć długo. Diagnozy w tej kwestii, z dzisiejszej perspektywy, bywały niekiedy w Polsce utopijne. Niezapomniany Stefan Kisielewski – który uważał się za skrajnego realistę i sądził, że imperium sowiecko-rosyjskie przetrwa jeszcze niejedno pokolenie – postulował nawet, aby opozycja polska dogadała się z Breżniewem ponad głowami towarzyszy warszawskich.
W rozważaniach na temat istoty Rosji i ZSRR Polacy jakoś nawet polubili ten ton nieuchronności i wiecznego trwania, hołubiąc zarazem przekonanie o kontynuacji imperialnej polityki carów przez Lenina, Stalina oraz ich następców.