Taksówki na medalion
Nowojorska koncesja na taksówkę za ponad ćwierć miliona dolarów
Większość kierowców nowojorskich taksówek to muzułmańscy imigranci z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu. – To miasto stworzyło nieludzki system transportu z upokarzanymi, źle opłacanymi i przede wszystkim niebezpiecznymi kierowcami, którzy pracują po 12 godzin na dobę w warunkach ekstremalnego stresu – twierdzi Edward G. Rogoff, profesor zarządzania w Baruch College, zajmujący się naukowo przemysłem taksówkarskim. Ci zestresowani ludzie sami jednak uważają się za szczęśliwych posiadaczy dojścia do medalionu.
Medalion to nowojorska koncesja na prowadzenie żółtej taksówki. Jest jednym z najcenniejszych papierów wartościowych w całych Stanach, choć faktycznie zrobiony jest z aluminium. Ma wymiary tabliczki czekolady i kosztuje grubo ponad ćwierć miliona dolarów. Jeszcze w 1947 r. taką licencję można było kupić za 10 dol. Jednak ze względu na lawinowo rosnący tłok na ulicach władze zmuszone były zredukować liczbę medalionów do sztywnego poziomu 12 tys. egzemplarzy.
Miedzy innymi dlatego kawałek aluminiowej blachy w ciągu kilkudziesięciu lat podrożał o 23 tys. proc.! Dziś koncesje przyśrubowane są dumnie do samochodowych masek. Żółte taksówki – obok Statui Wolności – są najbardziej rozpoznawalną ikoną Nowego Jorku. I są też często pierwszym miejscem pracy dla ludzi, którzy przyjechali tu spełnić swoje marzenia.
Z reguły bowiem to nie właściciele medalionów prowadzą taksówki. Medaliony dzielą się na indywidualne i korporacyjne. Właściciele tych pierwszych mają obowiązek sami wozić pasażerów; właściciele tych drugich – za grube pieniądze – mogą licencjonowane taksówki podnajmować licencjonowanym kierowcom. Dlatego, choć medalionów jest trochę ponad 12 tys., taksówkarzy w Nowym Jorku ponad 40 tys. (w tym 400 kobiet).