Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Kocia dusza Heroda

Kolędowanie po polsku na przykładzie wsi Węgajty

Nadejście. Kolędowanie, mówi prof. Roch Sulima, przywraca pierwiastkową pamięć bycia razem, a jednocześnie przypomina, czym jest samotność w świecie. Więc najpierw z duszą na ramieniu brnie się przez śniegi. Potem najtrudniejszy moment. Nadejście. Kolędowanie, mówi prof. Roch Sulima, przywraca pierwiastkową pamięć bycia razem, a jednocześnie przypomina, czym jest samotność w świecie. Więc najpierw z duszą na ramieniu brnie się przez śniegi. Potem najtrudniejszy moment. Michał Gmitruk / Polityka
Kolęda straciła czysto ludowy charakter. Jest obrzędem, odtwarzanym na teatralnych scenach, na płytach, szczegółowo biznes-planowanym. Choć także podejmowanym spontanicznie w celach zarobkowych.
Dla adeptów kolędnictwa: przygoda i wyzwanie. Czy im otworzą i... czy przyjmą? Coraz więcej ludzi jest zbyt zamkniętych i samotnych, żeby się cieszyć. Coraz trudniej przekonać domowników, że przebrany korowód nie ma na celu ogłuszenia gospodarzy i wyniesienia sprzętów.Michał Gmitruk/Polityka Dla adeptów kolędnictwa: przygoda i wyzwanie. Czy im otworzą i... czy przyjmą? Coraz więcej ludzi jest zbyt zamkniętych i samotnych, żeby się cieszyć. Coraz trudniej przekonać domowników, że przebrany korowód nie ma na celu ogłuszenia gospodarzy i wyniesienia sprzętów.

Węgajty, wieś niedaleko Olsztyna. Pierwsza przez próg wchodzi kolędnicza koza. Biega po izbie, skacze, pada niby martwa, a potem zmartwychwstaje. Gaśnie światło. Rozbrzmiewa pieśń dziadowska. Rozgrywają się dramatyczne sceny z narodzenia pańskiego. Za każdym razem rozgrywają się inaczej, ciągle zdarzają się niespodzianki. Ostatnio Diabeł ze Śmiercią uśmierciły Heroda. Herod padł na ziemię i nagle wyskoczyła z niego dusza. Miaucząca, bo Herod upadł na kota.

Wacek Sobaszek kolęduje w Węgajtach od 1989 r. Jest profesjonalistą. Kolędowanie przyszło zupełnie naturalnie. Po pierwsze – kolędował ojciec, po drugie – w wyniku ojcowego kolędowania w domowych zakamarkach odnalazły się zabytkowe kantyczki (czyli spisany zbiór ludowych kolęd) autorstwa Mioduszewskiego, klasyka. Potem ruszył teatr w Węgajtach, założony przez byłych uczestników słynnego teatru Gardzienice. Odtwarzał ludowe obrzędy, uświadamiał miejscowej ludności jej własne korzenie.

Teraz teatr w Węgajtach znajduje się w fazie twórczej. Nie rekonstruuje kultury archaicznej, na jej elementach tworzy swoje własne kolędnicze misteria. A przede wszystkim od trzech lat prowadzi warsztaty dla młodych kolędników. Progresywny kolędniczy teatr. Daje kilkadziesiąt spektakli w różnych miejscach. Brnie przez śniegi, puka do drzwi przyjacielskich i obcych, sprawia niespodziankę albo spełnia coroczne oczekiwania, przełamuje ludzkie opory, przekracza swoje psychiczne i fizyczne granice. Bo jeśli nie wejdzie, to zmarznie. Najważniejsze w dzisiejszych czasach jest przekroczenie cudzego progu.

Polityka 5.2003 (2386) z dnia 01.02.2003; Społeczeństwo; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Kocia dusza Heroda"
Reklama