Nie ma już konfliktu pokoleń – informują familiolodzy i specjaliści od badania tkanki społecznej. Dorosłym synom całkiem jest dobrze w rodzinnych domach-hotelach. W całej Europie widzi się, że oni wcale nie chcą się z nich wyprowadzać, choć dawno powinni. Konflikt, bunt? Bzdura. Wychowawcze doświadczenia dzisiejszych dziadków nie mają szans się powtórzyć.
Młody człowiek studiować może to co chce, ożenić się lub kociołapczyć z kim chce, podróżować gdzie chce i, jeśli tylko jest kreatywny, przebojowy, tolerancyjny, językowy, umie robić kasę. A jak nie umie – spokojnie zalega w rodzinie. O co mają walczyć młodzi ludzie ze starymi tolerantami, z którymi mają tak wiele wspólnych upodobań? – Moi synowie byli zdziwieni – mówi Janusz Halik, socjolog – że ja także słucham Rolling Stonesów jak oni. Ucho w ucho.
Podobne książki, muzyki, nastroje, zwłaszcza że starzy chcą być w kursie tego, co wśród młodych na fali. Młodzi mają swoje światy, ale światy starych bardzo się do nich zbliżyły. Syn i ojciec teraz często razem studiują. Ojciec goni syna w językach. Albo ma dziecko z nową żoną w wieku syna.
Poza wszystkim trzeba być młodym i za młodością podążać. Ten trend jest światowy. Więc po co konflikt i z kim? Walka jest domeną mężczyzn – ojca i syna. Z kim ma syn walczyć i kim ten ojciec właściwie jest?
Pierwsza zdrada
Mężczyzna wciąż cieszy się bardziej z syna niż z córki. Ma to we krwi. Dla mężczyzny syn to przedłużenie marzeń, nadziei, kawałek mnie, kogo zawsze trzeba będzie bronić, z kogo można będzie być dumnym.
Kiedyś razem pracowali, on go uczył szewstwa, garncarstwa albo uprawy ziemi. Przekazywał mu tradycję – rodzinne rytuały. Odpowiedzi na huragan, suszę, na chorobę krowy i śmierć w rodzinie.