Klasyki Polityki

Dotknij do żywego

Dotykać czy nie dotykać?

Badania i obserwacje dowodzą, że dzieci noszone na rękach, głaskane, całowane, przytulane, miętoszone, klepane, łaskotane, masowane i rozpuszczane dotykowo jak dziadowski bicz, zwłaszcza w pierwszych latach życia, lepiej rosną, są zdrowsze i inteligentniejsze od trzymanych na zimną odległość. Badania i obserwacje dowodzą, że dzieci noszone na rękach, głaskane, całowane, przytulane, miętoszone, klepane, łaskotane, masowane i rozpuszczane dotykowo jak dziadowski bicz, zwłaszcza w pierwszych latach życia, lepiej rosną, są zdrowsze i inteligentniejsze od trzymanych na zimną odległość. Leszek Zych / Polityka
Brak nam dotyku, nawet jeśli o tym nie wiemy. Jeśli otrzymamy ten lekceważony dar nawet od obcej osoby, podskórny nurt naszego umysłu dostrzeże go, doceni, zamieni na uśmiech, lepszy humor lub inny przyjazny gest wobec świata.

Święta są także czasem dotykania. Przy Wigilii nie możemy się wymigać od ucałowania ciotki nieużywającej perfum i wujka, który śmierdzi starością. Z tego między innymi powodu wielu ludzi nie lubi świąt uroczystych, woląc zgrzebniejsze niedziele, gdy półmetrowa przestrzeń powietrza wokół ciała jest zwyczajowo tak samo nieprzekraczalna jak w dni powszednie. Angielski psycholog E.T. Hall na podstawie obserwacji i pomiarów ustalił, że owe pół metra to dla człowieka przestrzeń intymna, w którą obcy może wniknąć tylko na moment, aby na przykład powiedzieć nam coś na ucho. Półtora metra przed nami to przestrzeń dla przyjaciół, dalej zaś – użytkowa zawodowa i publiczna.

Badania wykazują, że jeśli np. w pracy ktoś kogoś dotyka, to wyżej stojący w hierarchii zawodowej – niższego. Starszy – młodszego. Zasobniejszy – przynajmniej równie zasobnego. A jeśli ten, kto oparł się o nas w tramwaju, nie myje się, chory jest lub ma insekty? Ktoś pod każdym względem gorszy od nas i dotyka? Oczekujemy przynajmniej przeprosin, które są zarazem obietnicą, że będzie się strzegł powtórnego wtargnięcia w naszą przestrzeń powietrzną. Żyjemy bowiem w społeczeństwie bezdotykowym.

Higienicznie i samotnie

A potrzebujemy dotyku jak światła słonecznego, jak wody i jedzenia. Nic jeszcze nie wiedząc o sobie i świecie, zawieszeni w wodach płodowych, czujemy dotyk ciepłej miękkości. Rozkoszujemy się nią ssąc własny palec w przeczuciu jego zamiany w mleczny sutek. Lecz nas wyrywają z błogiego hamaka na świat i niosą do niemowlęcego łóżka albo do inkubatora, gdzie jest higienicznie i samotnie. Odtąd my – w wózkach, kojcach, fotelikach samochodowych, chodzikach, w oddzielnych pokojach dziecinnych, żebyśmy się tylko nie plątali pod nogami dorosłych. Także, by nas nie rozpieszczano, nie wychowywano małego tyrana, który płaczem wymusza noszenie na rękach, zamiast usnąć jak grzeczne dziecko.

Polityka 51.2001 (2329) z dnia 22.12.2001; Społeczeństwo; s. 128
Oryginalny tytuł tekstu: "Dotknij do żywego"
Reklama