Klasyki Polityki

W stronę Elimelecha. Podróż do żydowskich miasteczek, których już nie ma

Rzeszów Rzeszów Krzysztof Łokaj / Polityka
Tę podróż można odbyć wieloma tropami. Ci, którzy chcieliby obejrzeć dawny świat pobożnych Żydów, powinni wybrać się śladem kabalistów i cudotwórców, ortodoksyjnych chasydów i wielkich cadyków, którzy zaludniali Galicję i po trosze Kongresówkę.

Podróżowanie po Polsce szlakiem zabytków i pamiątek kultury żydowskiej jest wyprawą w świat, który minął. W miasteczkach nie ma dziś dzielnic żydowskich, juderii, gdzie życie toczyłoby się od soboty do soboty, nie ma brodatych mężczyzn z przykrytą głową, w chałatach lub surdutach. Ani kobiet w perukach. Ani sklepów, gdzie obsługiwaliby subiekci z pejsami, misternie skręconymi w korkociąg. Dlatego ta podróż wymaga wyobraźni. Muszą przemówić kamienie, ruiny, dawne synagogi, w których zagnieździły się rozmaite instytucje, bo zabrakło wiernych, którzy je odwiedzali, nagrobne macewy, z których czas lub bezmyślni ludzie starli inskrypcje.

Tę podróż można odbyć wieloma tropami. Ci, którzy chcieliby obejrzeć dawny świat pobożnych Żydów, powinni wybrać się śladem kabalistów i cudotwórców, ortodoksyjnych chasydów i wielkich cadyków, którzy zaludniali Galicję i po trosze Kongresówkę.

Cadyk to mąż sprawiedliwy, na którym opiera się istnienie świata (biblijne: sprawiedliwy jest podstawą świata), pośrednik między Bogiem i ludźmi, źródło wiedzy religijnej. Wyrocznia. Osobowość cadyka ukształtowała oblicze chasydyzmu na polskich ziemiach. Ich kult był ważną częścią religijnej kultury żydowskiej, a groby pozostały elementem kultu. Można powiedzieć, że tylko cadykowie wyszli zwycięsko z Holokaustu, gdyż ich świat nie zniknął, a kult nie ustaje. Na groby przyjeżdżają wciąż tysiące chasydów, modlą się, zostawiają świeczki i kwitełech, kartki z prośbami o wstawiennictwo do Boga. Leżajsk, Góra Kalwaria, Łańcut, Dynów, Rymanów i Nowy Sącz nadal są ważnymi miejscami dla judaizmu.

Twórca chasydyzmu Izrael ben-Eliezer (zw. Baal Szem Tow – Pan Dobrego Imienia) urodził się w Okopach Świętej Trójcy na Podolu. Wychował rzesze uczniów; był wśród nich Dow Ber z Międzyrzecza – Wielki Magid, czyli kaznodzieja, prawdziwy charyzmatyczny twórca ekspansywnego chasydyzmu, jaki zdominował kulturę Żydów tej części Europy. Legenda mówi, że wychował 300 uczniów, historia zna ich blisko 40. Od nich biorą początek dzieje rozległych dynastii, z których część dotrwała do dziś.

Najsławniejszym uczniem Wielkiego Magida był Elimelech z Leżajska. Osiadł tu w 1772 r. ze swym wielkim dworem. Uczynił Leżajsk promieniującym ośrodkiem, najważniejszym w zachodniej Galicji. Każdy pobożny Żyd musiał przynajmniej raz w roku odwiedzić swego cadyka, a potem jego grób. Pielgrzymki do Leżajska ciągnęły z najdalszych zakątków i tak pozostało do dziś. Dom modlitwy cadyka mieścił się przy ul. Targowej, został przebudowany na bank. Synagoga leżajska spłonęła w 1939 r. w dzień święta Rosz Haszana. Niemcy zburzyli też drewniany ohel i rozkopali grób Elimelecha. Macewy z tego grobu powróciły na XVIII-wieczny cmentarz dopiero w latach 60. Zbudowano nowy ohel, miejsce wielkiego kultu. Na cmentarz przy ul. Górnej powróciło też kilkadziesiąt zabytkowych macew leżajskich Żydów. Staraniem Fundacji Nissenbaumów wybudowano rytualną łaźnię i hotel.

Leżajsk, jeśli odrzuci się blichtr kolorowych wystaw, nie tak wiele się zmienił: wzdłuż rynku, w wąskich uliczkach ocalała dawna charakterystyczna zabudowa. Małe sklepy wciąż pachną naftą, jeśli odpowiednio wciągnie się powietrze. A kiedy kroczą tędy chasydzi w chałatach (co jest widokiem bardzo częstym), miasto nabiera kolorytu i aż miło się tu zapuścić w przeszłość.

Po śmierci Elimelecha cadykiem w Leżajsku został jego syn Eleazar, najsłynniejszy cadyk swego pokolenia. A po jego śmierci dynastię kontynuował wnuk Naftali. Drugi syn Elimelecha był cadykiem w Chmielniku.

Elimelech, zanim osiadł w Leżajsku, kilka lat mieszkał w Łańcucie, gdzie od XVII w. istniała zorganizowana gmina. Żydzi tutejsi zajmowali się handlem z Rosją, głównie alkoholem. Na XVII-wiecznym cmentarzu zachowały się ohele Naftali Cwi Horowica z Ropczyc, słynnego cadyka galicyjskiego, syna Menachema Mendla z Leska. Obok spoczywa łańcucki cadyk Eleazar, założyciel znanej dynastii dynowskiej, rabin w Rybotyczach i Strzyżowie. W Łańcucie, choć zabrakło tu Żydów, zachowała się przy ul. Zamkowej w centrum miasta XVII-wieczna synagoga, najpiękniejsza w Polsce. Przetrwał oryginalny wystrój jej wnętrza, bima i malowidła, wykorzystujące różnorodne motywy dekoracyjne. Urzeka bajecznie kolorowy gzyms syryjski, arkady wypełnione tekstami hebrajskich modlitw, a obok można obejrzeć medaliony ze znakami zodiaku. Ozdoby stiukowe sięgające sklepienia pochodzą z XVIII w. Są tu typowe motywy zwierzęce, roślinne i religijne. W 1939 r. Niemcy podpalili tę piękną świątynię. Dzięki interwencji Alfreda hr. Potockiego pożar ugaszono, spłonęła jednak drewniana część wyposażenia. Dziś synagoga stanowi oddział Muzeum Zamku w Łańcucie, w sezonie czynna jest codziennie oprócz poniedziałku.

Synowie cadyka Horowica z Łańcuta też byli cadykami: Eliezer założył dynastię dzikowską, a Jakub został cadykiem w Kolbuszowej, gdzie Żydzi zamieszkali już w XVII w., trudnili się handlem, rzemiosłem i wyszynkiem, a gmina żydowska rządziła się własnymi prawami aż do 1866 r. W herbie miasta jest gwiazda Dawida. W Kolbuszowej zachowała się synagoga, wyremontowana w latach 50. i cmentarz z dwustoma macewami, uporządkowany kilka lat temu, dzięki staraniom Fundacji Nissenbaumów.

Zabytkowe synagogi są też w Niebylcu i Strzyżowie (z zachowanymi malowidłami); w zbiorach muzeum społecznego można tu obejrzeć judaika, dopytać o sklep Garfunkla w Rynku.

XVII-wieczna synagoga stoi w Lesku; jest zbudowana z otoczaków rzecznych, kamienia ciosanego i cegły, a wieża w jej narożniku wskazuje, że świątynia miała charakter obronny. Gruntownie odrestaurowano ją ze zniszczeń wojennych. Architektura wnętrza zachwyca manierystycznym bogactwem, a ołtarz jest uproszczoną kopią ołtarza z synagogi Złotej Róży we Lwowie. Koniecznie trzeba obejrzeć kirkut leski, gdzie zabytkowe macewy pochylają się ze starości. I pochodzić uliczkami miasta, gdzie mimo upływu czasu przetrwało wiele z nastroju galicyjskiego sztetł.

W Rzeszowie nazywanym Galicyjską Jerozolimą koniecznie trzeba zwiedzić dwie synagogi: Staromiejską przy ul. Bożniczej i Nowomiejską przy ul. Sobieskiego. Niestety, nie zachował się tu pierwotny wygląd sali głównej: spalona przez hitlerowców, przebudowana w latach 60. jest dziś galerią BWA. Na cmentarzu przy ul. Rejtana przetrwało 600 nagrobków, choć w nie najlepszym stanie. Są też trzy ohele: rodziny Lewinów oraz wybitnych cadyków: Cwi Elimelecha z Błażowej, wnuka dynastii dynowskiej, ucznia Chaima Halberstama z Nowego Sącza oraz Abrahama Horowica z Połańca, potomka Naftalego z Ropczyc.

Z Rzeszowa pochodziło wielu znanych Żydów: Mojżesz Dawid Geswhind, tłumacz dzieł Juliusza Słowackiego na hebrajski i działacz syjonistyczny Abraham Abba Appelbaum. Natan Lewin, poseł na Sejm RP z ramienia partii Agudat Israel był tu rabinem w latach 20. W XIX w. były tu silne wpływy chasydyzmu i Haskali, na początku XX w. popularny był ruch syjonistyczny.

W rzeszowskim muzeum etnograficznym w Rynku do końca wakacji można obejrzeć wstrząsającą wystawę „Getta i obozy ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie podczas II wojny światowej” zorganizowaną przez Instytut Pamięci Narodowej. Trudno oderwać wzrok od fotografii pokazujących stary Rzeszów, ulice żydowskiej dzielnicy; wiele fragmentów można wciąż odnaleźć wędrując po mieście.

Dynów

Senne miasteczko nad Sanem, w przeszłości szczyciło się znaną w Europie dynastią cadyków. Ocalał cmentarz, choć pozbawiony nagrobków, odbudowano też ohel, odwiedzany często przez chasydów. Spoczęli tu Cwi Elimelech, założyciel dynastii, tradycjonalista, uznający kabałę za sedno judaizmu, autor tomów chasydzkich homilii i kabalistycznych komentarzy do słynnych dzieł oraz jego syn Dawid i wnuk Izajasz Naftali Herz. W Dynowie zachowały się uliczki, zabudowa i klimat, choć Żydzi tu dziś nie mieszkają.

Przez Rymanów, kiedyś siedzibę cadyków (mówi się nawet o szkole rymanowskiej Menachema Mendla i Cwi Hirsza), warto pojechać do Nowego Sącza. W tym pięknym mieście, pełnym nastroju i pamiątek, żyła i działała najpotężniejsza w Małopolsce dynastia cadyków biorąca początek od Chaima Halberstama, potomka wybitnych rabinów Aszkenazych.

Chaim Halberstam prowadził jedną z najstarszych jesziw, zasłynął jako przeciwnik wystawnych dworów chasydzkich. W jego pisarskim dorobku znalazł się traktat o prawie rozwodowym i rytualnej czystości, zbiór responsów oraz chasydzkie kazania na święta i szabas. Mówi się, że Halberstam skierował chasydyzm na tory bliższe judaizmowi, a jego nauki znane były szeroko w Europie. Na cmentarzu pochowano jego synów, zięciów, wnuków i prawnuków, z których prawie wszyscy byli cadykami. Macewy z inskrypcjami można obejrzeć w obszernym ohelu. Są tu też wykonane współcześnie macewy Mordechaja Halberstama, ostatniego nowosądeckiego cadyka, zmarłego w 1942 r. w Tarnowie oraz Borucha Halberstama, rabina z Grybowa, który zginął w Bełżcu w 1942 r. Często przyjeżdżają tu chasydzi z całego świata, modlą się i proszą o pośrednictwo. W ohelu leżą zawsze kwitełech, bo kult cadyków z Nowego Sącza przetrwał w Europie, Ameryce i Izraelu.

Chasydyzm dotarł również do Kongresówki, a nawet do zaboru pruskiego: w Lelowie koło Częstochowy mieszkał słynny cadyk Dawid Biedermann. Jego ohel jest dziś w budynku sklepu, zbudowanego w miejscu cmentarza. Cadykowie z Kongresówki byli na ogół uczniami Elimelecha z Leżajska, a potem tworzyli nowe dynastie. I działali cuda. Jak Jasnowidzący (Widzący) z Lublina, słynny Jakub Izaak Horowic.

W Lublinie już w XIV w. Żydzi mieli zorganizowaną gminę, a mieszkali tu wcześniej, początkowo na przedmieściu Kazimierz Żydowski, potem na stoku wzgórza zamkowego. Uzyskali w XVI w. równe z mieszczanami przywileje i prawa w zamian za budowę umocnień wokół miasta. Funkcjonowała jesziwa i dwie słynne drukarnie i znana w Europie szkoła talmudyczna o randze akademii. W XVIII w. w Lublinie obradował żydowski Sejm Czterech Ziem. Miasto było jednym z ważniejszych ośrodków chasydyzmu. Klimat tamtego czasu przetrwał w powieściach Singera i w „Opowieściach Chasydów” Martina Bubera. Niestety, dwie wspaniałe synagogi Maharszal Szul i Maharam Szul rozebrano w 1954 r. Ocalała synagoga przy Lubartowskiej, gdzie odprawiane są modły, oraz druga, przy tej samej ulicy, gdzie funkcjonowała szkoła rabinacka. Dziś mieści się tu izba pamięci, traktowana przez odwiedzających jako sala modlitwy.

Z Lublina warto zajrzeć do Włodawy, gdzie co roku odbywa się Festiwal Trzech Kultur, poświęcony koegzystencji katolików, prawosławnych i żydów.

Zasłynęła w Europie także Góra Kalwaria, zwana Nową Jerozolimą lub Ger. Żydzi zamieszkali tu dopiero w XVIII w., ale pod koniec XIX stulecia stanowili 55 proc. mieszkańców. Pewnie dlatego, że w połowie XIX wieku swój słynny czarny dwór założył tu cadyk Izaak Meir Rothenberg Alter – RIM, uczeń Świętego Żyda z Przysuchy, cadyków z Berdyczowa, Kozienic i Kocka. Wtedy to Ger stała się centrum chasydyzmu w Kongresówce, a RIM jednym z najbardziej wpływowych cadyków. Miał zwolenników również w Warszawie, gdzie często przebywał, zamieszkując przy Chmielnej. Rzesze wiernych ciągnęły do Ger. Nauki Altera dotyczyły życia codziennego Żydów w Polsce: RIM był obrońcą tradycji i stroju żydowskiego, zwolennikiem studiowania Tory. Cadykiem był też jego wnuk Juda Arie Lejb oraz prawnuk Abracham Mordechaj Alter, zmarły w 1948 r., jeden z założycieli i działaczy syjonistycznej partii Agudat Israel. Zachowały się przedwojenne zdjęcia Góry Kalwarii zatłoczonej pielgrzymującymi Żydami i fotografie Abrahama Altera na kuracji w Marienbadzie. Dynastia istnieje do dziś, jej centrum mieści się w ortodoksyjnej części Jerozolimy. Chasydzi przyjeżdżają do Góry Kalwarii obowiązkowo i często, by modlić się przy grobie cadyka. Dwór i dom modlitwy zamieniono na sklepy.

Kto chce zobaczyć gminę żydowską, charakterystyczną dla kresów północno-wschodnich, niech się wybierze do Tykocina. Żydzi zamieszkali tu w XVI w. przenosząc się z Grodna. Pół wieku później stanowili już spory odsetek mieszkańców. Zbudowano wtedy wspaniałą synagogę późnorenesansowo-barokową, dziś jedną z najładniejszych w Polsce, obok Łańcuta i Krakowa. Synagogę odrestaurowano w latach 70. Mieści się tu oddział muzeum, czynny w lecie codziennie oprócz poniedziałków, świąt i dni poświątecznych od 10.00–17.00 (poza sezonem do 15.00). W Tykocinie działali znani rabini, miasto stało się dzięki temu jedną z najważniejszych gmin żydowskich. Pod koniec wieku Żydzi stanowili tu 70 proc. mieszkańców. Do dziś pozostało po nich tylko 500 nagrobków na zniszczonym cmentarzu. I zbiór judaików w muzeum.

Jeśli ktoś chce zobaczyć miasto bogatych Żydów, fabrykantów i przemysłowców, którzy za życia stawiali sobie pałace przy głównych ulicach i mauzolea na cmentarzu, musi koniecznie zwiedzić Łódź. Warto zacząć od cmentarza przy Brackiej, największego i najokazalszego w Europie. Wśród 100 tys. secesyjnych pomników można spacerować godzinami, przywołując historię. Tu spoczęli rabin Chaim Majzel, fabrykant Izrael Poznański, dr Seweryn Sterlling, malarz Perec Willenber, rodzice Tuwima i Rubinsteina.

Jeszcze w początkach XIX w. w małym miasteczku Łódź mieszkało stosunkowo niewielu Żydów, także dlatego, że miasto było własnością biskupów kujawskich. Wraz z uprzemysłowieniem liczba Żydów rosła: początkowo zamieszkiwali Stare Miasto, a po parcelacji także Bałuty. W połowie XIX w. były tu 22 chedery i szkoła talmudyczna oraz kilka żydowskich szkół świeckich. Potem nastały czasy bogatych przemysłowców i kupców: Poznańskich, Prussaków, Herzów, Konów, Silberstainów. Ich fabryki i pałace rozsławiły miasto. Trwał wyścig: każdy bogacz chciał mieć większą fabrykę i większy dom w lepszej części miasta. Dziś są one równie pięknym świadectwem kultury materialnej jak ocalałe synagogi: przy ul. Południowej 28, z barwnymi witrażami ozdobionymi gwiazdą Dawida, przy Piotrkowskiej 46 i 114, przy Zachodniej 78: synagogę tę wzniósł jeden z najlepszych architektów Gustaw Landau Gutenberg. Jest czynna.

Niestety nie zachowała się największa, jedna z najwspanialszych w Europie synagoga łódzka przy zbiegu ul. Zielonej i Spacerowej, projektu Adolfa Wolffa. Jej mauretański wystrój był słynny w świecie. Służyła postępowym Żydom, uważano, że jest elitarna, gdyż obowiązywały tu drogie bilety wstępu. Spłonęła w 1939 r.

Łódź to także Bałuty, dzielnica proletariatu i robotników, biedoty, gruźlicy i drobnych krawców, gdzie niewiele się zmieniło. Choć zmieniło się wszystko, bo nie ma Żydów. Warto zapuścić się w ulice Bałut, podwórka, ciemne sienie i klatki schodowe. Warto dotknąć minionego czasu.

Mniej znana, choć pełna nastroju, jest też dzielnica żydowska w Lesznie założona w XVI w. i rozkwitła w XVIII, gdy tutejsza bogata gmina liczyła 7 tys. wyznawców, na ogół przybyłych z Niemiec. Leszczyńscy Żydzi opuścili miasto po Nocy Kryształowej. Wąskie uliczki z charakterystyczną zabudową – Grodzka, Średnia, Tylna – niewiele się zmieniły, choć koniecznie wymagają remontu. Od lat trwa walka konserwatorów, by ocalić dzielnicę. Jest także w Lesznie wielka synagoga, największa i najstarsza w Wielkopolsce. Niestety, nie przetrwała w pierwotnym kształcie. W 1956 r. rozebrano wieżę, a wewnątrz urządzono łaźnię miejską. Dopiero 10 lat temu wpisano bożnicę do rejestru zabytków, przejęło ją Muzeum Okręgowe, rozpoczęto remont. Wspaniałe zbiory prezentujące kulturę i historię leszczyńskich Żydów zgromadził dział judaistyczny muzeum, działający w XIX-wiecznym budynku przedpogrzebowym na terenie ogromnego kiedyś cmentarza. Cmentarz nie ocalał, odzyskano zaledwie kilkadziesiąt macew. Ułożone pod ścianą budynku tworzą lapidarium. Wnętrze ekspozycyjne zostało zaaranżowane na kształt synagogi, ze Świętą Szafą zawierającą zwoje Tory. Zbiory judaików są niezwykle cenne: to przedmioty kultu religijnego i domowego oraz malarstwo, grafika i stroje rytualne. Zgromadzono także dokumenty archiwalne, fotografie. Muzeum czynne jest we wtorki i czwartki (godz. 9.00–15.00), środy i piątki (9.00–14.00), a także w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Z Leszna pochodziło wielu znanych Żydów, choćby Chaim Salomon, najbliższy współpracownik George’a Washingtona. Europejską sławą cieszyła się leszczyńska szkoła rabinów.

Koniecznie trzeba zwiedzić Kazimierz krakowski.

Kazimierz to żydowskie miasto, gdzie dziś każda średniowieczna ulica, każdy kamień, każda kamienica opowiadają swoją historię. W XIV w. był odrębnym ośrodkiem, konkurującym z Krakowem. Kiedy w XV w. król Jan Kazimierz nakazał Żydom opuszczenie stolicy, osiedli pomiędzy obecnymi ulicami Miodową, Starowiślną, św. Wawrzyńca, Wąską, Józefa i Nową. Ludność żydowska zajmowała się handlem i rzemiosłem; w XVI w. osiedli tu również Żydzi hiszpańscy, włoscy, czescy i morawscy. To podniosło rangę Kazimierza, jednego z najstarszych ośrodków żydowskich w Europie, porównywanego z praskim Jozefowem.

Kazimierz został wskrzeszony, jest odwiedzany, tętni kulturą żydowską, czynne są synagogi, muzea, w koszernej restauracji można zjeść łatkes, farfelki, charoset z kwaskowych jabłek i marcipanes – deser migdałowy. Kazimierz żyje, jest jedną z nielicznych juderii ocalałych w tej części Europy. Jej centrum wyznaczała (i wyznacza) ulica Szeroka. Tu i po sąsiedzku Żydzi wznosili bożnice, cmentarz, łaźnię, mykwę rytualną, szpitale, domy starców.

W Krakowie chasydów nie lubiano i wyklinano ich dwukrotnie. Ale w mieście przeplatają się ślady cudotwórców, kabalistów i postępowych Żydów. Krakowski Kazimierz nazywano dzielnicą filozofów, kupców i świętych. W ramach programu ECOS Unii Europejskiej powstał program jego rewitalizacji. Najlepiej – z przewodnikiem w garści – odbyć wycieczkę szlakiem słynnych synagog, cmentarzy, ulic i kamienic.

Źródła: Przemysław Burchard „Pamiątki i zabytki kultury żydowskiej w Polsce”; Marcin Wodziński „Groby cadyków w Polsce”; Martin Buber „Opowieści chasydów”; Eleonora Bergman i Jan Jagielski „Zachowane domy modlitwy w Polsce”; Jan Jagielski „Cmentarze żydowskie w Polsce”; Radosław Piszczek „Fundacja Rodziny Nissenbaumów”; Majer Bałaban „Zabytki historyczne Żydów w Polsce”.

Słowniczek

kahał – urzędowa gmina żydowska,

cheder – elementarna szkoła żydowska,

macewa – kamienny nagrobek z inskrypcją,

ohel – kaplica wzniesiona na grobie rabinów i zasłużonych osób (hebr. namiot),

kirkut – cmentarz żydowski,

sztetł – miasteczko rzemieślniczo-kupieckie, polsko-żydowskie (żyd. sztot),

jesziwa – szkoła teologiczna kształcąca rabinów i nauczycieli religii,

Rosz Haszana – Nowy Rok,

cadyk (cadik, rebe, admor) – przywódca duchowy chasydów,

chasydyzm – ruch religijno-społeczny, opozycyjny wobec sformalizowanego rabinistycznego judaizmu. Oparty na Kabale i instytucji cadyka.

Polityka 29.2001 (2307) z dnia 21.07.2001; kraj; s. 28
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną