W stronę Elimelecha. Podróż do żydowskich miasteczek, których już nie ma
Podróżowanie po Polsce szlakiem zabytków i pamiątek kultury żydowskiej jest wyprawą w świat, który minął. W miasteczkach nie ma dziś dzielnic żydowskich, juderii, gdzie życie toczyłoby się od soboty do soboty, nie ma brodatych mężczyzn z przykrytą głową, w chałatach lub surdutach. Ani kobiet w perukach. Ani sklepów, gdzie obsługiwaliby subiekci z pejsami, misternie skręconymi w korkociąg. Dlatego ta podróż wymaga wyobraźni. Muszą przemówić kamienie, ruiny, dawne synagogi, w których zagnieździły się rozmaite instytucje, bo zabrakło wiernych, którzy je odwiedzali, nagrobne macewy, z których czas lub bezmyślni ludzie starli inskrypcje.
Tę podróż można odbyć wieloma tropami. Ci, którzy chcieliby obejrzeć dawny świat pobożnych Żydów, powinni wybrać się śladem kabalistów i cudotwórców, ortodoksyjnych chasydów i wielkich cadyków, którzy zaludniali Galicję i po trosze Kongresówkę.
Cadyk to mąż sprawiedliwy, na którym opiera się istnienie świata (biblijne: sprawiedliwy jest podstawą świata), pośrednik między Bogiem i ludźmi, źródło wiedzy religijnej. Wyrocznia. Osobowość cadyka ukształtowała oblicze chasydyzmu na polskich ziemiach. Ich kult był ważną częścią religijnej kultury żydowskiej, a groby pozostały elementem kultu. Można powiedzieć, że tylko cadykowie wyszli zwycięsko z Holokaustu, gdyż ich świat nie zniknął, a kult nie ustaje. Na groby przyjeżdżają wciąż tysiące chasydów, modlą się, zostawiają świeczki i kwitełech, kartki z prośbami o wstawiennictwo do Boga. Leżajsk, Góra Kalwaria, Łańcut, Dynów, Rymanów i Nowy Sącz nadal są ważnymi miejscami dla judaizmu.
Twórca chasydyzmu Izrael ben-Eliezer (zw. Baal Szem Tow – Pan Dobrego Imienia) urodził się w Okopach Świętej Trójcy na Podolu.