Flądry, alfonsy, trąbochlaje
Łacina po polsku, czyli inwektywy według Stommy
10 marca 2001
Rzucanie mięsem może okazać się sztuką nie lada, czego świadectwem nieprzebrane bogactwo rozmaitych obelg występujących w naszym języku – przekonuje Ludwik Stomma w „Słowniku polskich wyzwisk, inwektyw i określeń pejoratywnych”.
Przyjęło się uważać, że Polacy dość chętnie używają wyrazów powszechnie uznawanych za obelżywe, czynią to jednak najczęściej w sposób niezbyt wyrafinowany. Tymczasem rzucanie mięsem może okazać się sztuką nie lada, czego świadectwem nieprzebrane bogactwo rozmaitych obelg występujących w naszym języku – przekonuje Ludwik Stomma w „Słowniku polskich wyzwisk, inwektyw i określeń pejoratywnych”.
Już we wstępie autor zastrzega, że jego książka nie jest dziełem filologicznym i że nie chodziło o zebranie, poklasyfikowanie i wyjaśnienie pochodzenia wszelkich obelżywości występujących w języku polskim.
Polityka
10.2001
(2288) z dnia 10.03.2001;
Kultura;
s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Flądry, alfonsy, trąbochlaje"