Klasyki Polityki

Klondyke, miasto na sprzedaż

John Luepke, właściciel resztek miasta, na które nie ma chętnych John Luepke, właściciel resztek miasta, na które nie ma chętnych Karol Jałochowski / Polityka
Pustynia Sonora, Arizona. Kanion Aravaipa. Dwie krowy na poboczu drogi cierpliwie i metodycznie obgryzają kaktusy. Po niebie w ciszy suną myśliwce. Wokół nieużytki rezerwatu Indian Chiricahua. Zagubiony drewniany krzyż na horyzoncie, na wzgórzu. Tuż za zakrętem nieczynna poczta. To Klondyke, miasto na sprzedaż.
Ślady po górniczej świetności kanionu, gdy kopano tu srebro, a potem miedźKarol Jałochowski/Polityka Ślady po górniczej świetności kanionu, gdy kopano tu srebro, a potem miedź

Na stałe mieszkają tu tylko Daniel Sirmans, John Luepke oraz Pat i Cliff Hayesowie. Dalej w dół kanionu Aravaipa żyją John Franzone i Norma Salazar Luepke, a w bocznej odnodze kanionu Jenny. Bezruch.

Aluminiowa przyczepa zacumowała tuż za nieczynnym sklepem. Po drugiej stronie drogi zaparkował pikap Johna Luepke. Światło w oknie jego domu to jedyne, jakie może ze swojej przyczepy dostrzec Daniel Sirmans.

Ubu dopadną wkrótce głodne kojoty. Tymczasem biega bez celu. Głupi z ciebie pies, Ubu, Daniel mruczy pod nosem, głupi. Ale kocha psa, bo ludzi wokół niedostatek. Tuzin w porywach, w sezonie, z czego część przez pomyłkę. Docierają do Klondyke szutrową drogą, oznaczaną tylko na nielicznych mapach.

Jaszczurki pełzną niespiesznie z jednej strony drogi na drugą. Rankiem czarne kocisko wygrzewa się na ganku poczty. Takie dni Daniel lubi najbardziej. W Klondyke przeżywa swoje ostatnie wcielenie. Taki to już parszywy koniec samolubnego żywota, mówi Daniel, zasłużyłem sobie.

Stacja paliw. Dystrybutory ze spuszczonymi nosami grzęzną w pyle. John Luepke majstruje przy Fordzie. Kupiłem go bardzo dawno temu, mówi, kiedy olej był dużo tańszy od benzyny. Dziś jest na odwrót. Sklep wymarzyli sobie razem z żoną. Nie są już razem, właścicielem sklepu został tylko John. Do niego należy również stoisko z pamiątkami, restauracja, sala zebrań i urząd pocztowy. Wszystko to upakowane w jednym niewielkim budynku. Luepke jest właścicielem miasta, którego nie ma. Rano John maszeruje przez drogę. Pieprzone telefony, przeklina. Jedyna automatyczna sekretarka, zamknięta na kluczyk, jest na poczcie. Kluczyk gdzieś tu był. Znowu nikt nie dzwonił. Tylko siedemdziesiąt tysięcy dolarów za wszystkie budynki w mieście i kawał ziemi. Ale chętni kupują ziemię gdzie indziej.

Polityka 4.2001 (2282) z dnia 27.01.2001; Na własne oczy; s. 100
Reklama