Psy, które pogryzły ze skutkiem śmiertelnym Rozalię T., nie pojawiły się w Pysznicy znikąd.
Zapewne miały właścicieli. Trudno będzie jednak teraz ustalić, do kogo należały, bo w sprawie psów zapanowała na wsi zmowa milczenia. Ponadto myśliwi z koła Bażant odstrzelili wszystkie czarne, rude i podpalane. W ten sposób ostatecznie zatarto ślady winy ludzkiej.
Psy dopadły Rozalię T. w środku nocy, o drugiej, trzeciej lub czwartej, dokładnie nie wiadomo. Kobieta dobiegała osiemdziesiątki. Była niska, szczupła, długie siwe włosy upinała z tyłu głowy. Ubrana w zimowy płaszcz koloru bordo oraz kozaki.
Polityka
3.2001
(2281) z dnia 20.01.2001;
Kraj;
s. 31
Oryginalny tytuł tekstu: "Egzekucja"