Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Wysokie progi

Warszawa uśmiecha się tylko do wybrańców losu

Za Żelazną Bramą Za Żelazną Bramą Wojciech Druszcz / Polityka
20 lat temu Warszawa próbowała doszusować do innych europejskich stolic. Miasto miało swoich wygranych i przegranych.

Przed wojną nazywana nieco przesadnie Paryżem Wschodu, dziś jest witryną nowego polskiego kapitalizmu. Dla przybysza z prowincji wydaje się przyczółkiem zupełnie innej cywilizacji. Edenem, do którego ściąga każdy, kto marzy o zrobieniu kariery. Wyspą dobrobytu, przy której warto się zakotwiczyć choć na parę dni. Dziś osiedlić się tu może każdy. Teoretycznie (...). 

I kultura, i rozrywka są w Warszawie drogie, zresztą niemal wszystko w Warszawie jest droższe niż poza nią. Przyjezdnego, niezależnie czy ogląda witryny ekskluzywnych salonów sprzedaży na Nowym Świecie, czy hipermarkety, poraża nie tyle już bogactwo towarów, ile horrendalne ceny. Jeśli nieopatrznie zajrzy do któregoś z modnych pubów, przekona się, że to samo piwo, które zwykł wychylać w kawiarni u siebie, jest tu droższe przynajmniej o połowę. Cena wynajmu albo kupna mieszkania jest nader skuteczną barierą przy ewentualnym zamiarze osiedlenia się, o wiele szczelniejszą niż ta dawna, administracyjna. Oto główny powód, dla którego w wolnorynkowej Polsce mało kogo stać na życie w Warszawie.

Polityka 40.2000 (2265) z dnia 30.09.2000; Raport; s. 3
Oryginalny tytuł tekstu: "Wysokie progi"
Reklama