Gavin Hood pochodzi z Republiki Południowej Afryki i właśnie kończy film „W pustyni i w puszczy”, chociaż wcale go nie zaczynał.
Kiedy trzy miesiące temu o siódmej rano w środku południowoafrykańskiego buszu padł pierwszy klaps, on nie wiedział jeszcze nawet o istnieniu powieści Sienkiewicza.
Październik, tunezyjska pustynia przed południem. Dziennikarzy dowiezionych na plan zdjęciowy filmu „W pustyni i w puszczy” witają odprężone i uśmiechnięte twarze ekipy (jeśli coś psuje dobry nastrój reżysera i aktorów, to jedynie fakt, że przyjechali dziennikarze).
Polityka
46.2000
(2271) z dnia 11.11.2000;
Kultura;
s. 54