Terytorium Parnabola, lat 42, ciągnie się od Gorzowa po Słubice. – Sądy traktują go jak świętą krowę – wyznaje gorzowski policjant. – My go tropimy, zamykamy, a on i tak zaraz jest na wolności. I dalej robi swoje.
Wolny człowiek Parnabol, ksywka Eryk, według policji kradnie samochody, wyłudza towary (dywany, cukier), ściąga haracze. – Ale nigdy nie miał na koncie ciężkich przestępstw – oświadcza adwokat Jerzy Synowiec. Reprezentuje Parnabola od lat, jest wyjątkowo skuteczny. Lokalna prasa skuteczność adwokata krytykuje. Pojawiają się opinie, że to efekt wyjątkowo dobrych kontaktów obrońcy z sędziami. – Wymyślają bzdury – komentuje Synowiec. – Przecież mój klient ma już za sobą odsiadki, prawie 4 lata za kratami, ma nowe wyroki skazujące.
Rzeczywiście, został skazany w toczących się równolegle procesach (lata 2001–2002) w Bydgoszczy i Gorzowie na 5,5 roku i 4,5 roku więzienia. Wyroki są prawomocne, ale Parnabol nie siedzi. – Złożyliśmy stosowne wnioski o odroczenie kar ze względu na stan zdrowia – wyjaśnia adwokat. – Mój klient cierpi na serce, astmę i inne dolegliwości. Leżał w szpitalach w Szczecinie, dostał zaświadczenia od lekarzy.
W jakich szpitalach i od jakich lekarzy mec. Synowiec jak na złość nie pamięta: – Raz tu, raz tam. No wie pan, jak to z chorobami bywa.
Wolny, ale schorowany Erwin Parnabol zeznał niedawno w gorzowskiej prokuraturze, że znany słubicki biznesmen (handel, kantory walutowe, kasyno gry) Ryszard Kawlowski (nazwisko zmienione) zaproponował mu 50 tys. dol. za zabicie innego biznesmena Andrzeja I. Nikt w Gorzowie nie ma wątpliwości, że to fałszywka, Kawlowski cieszy się szacunkiem.