Przed kolejnymi pancernymi drzwiami wszyscy, nawet ppłk Czesław Sieczkowski, dowódca ulokowanego tu 21 ODN (Ośrodka Dowodzenia i Naprowadzania), jeszcze raz musimy przyłożyć do czytnika elektroniczne przepustki. Towarzyszący nam niczym cień por. Maciej Moroń, oficer do spraw bezpieczeństwa, przypomina fotoreporterowi, aby bez wyraźnej zgody nie robił żadnych zdjęć. I dopiero teraz możemy wejść do wielkiej podziemnej sali, w której pracują operatorzy systemu DUNAJ, czyli Zautomatyzowanego Systemu Dowodzenia Sektorem Obrony Powietrznej.
Podziemni raperzy
Sala z grubsza przypomina tę z ośrodków kierowania lotami kosmicznymi w amerykańskim Houston czy w podmoskiewskim Gwiezdnym Miasteczku. Jedną ze ścian zajmują dwa wielkie ekrany. Na pierwszym wyświetlany jest obraz sytuacji w ruchu lotniczym nad Polską i w jej najbliższym otoczeniu, a na drugim, już o wiele dokładniej, to co akurat lata nad północno-wschodnią ćwiartką Polski (mniej więcej od Helu po Terespol), czyli w sektorze odpowiedzialności 21 ODN.
W półmroku widać kilkadziesiąt stojących w rzędach monitorów. Przed co drugim siedzi, śledząc wskazania komputera, operator z oficerskim lub podoficerskim stopniem. Podzieleni są na zespoły. Pierwszy to Zespół Rozpoznania Radiolokacyjnego, którego zadaniem jest tworzenie tzw. RAP, jak w natowskim nazewnictwie określa się uogólnioną (i podaną w czasie rzeczywistym) informację o sytuacji w powietrzu (Recognize Air Picture). RAP powstaje z informacji przesyłanych do Pyr ze sprzężonych z ODN wojskowych radarów dalekiego zasięgu rozwiniętych na „ścianie wschodniej” Polski i radarów cywilnego ruchu lotniczego. Wkrótce będą tu też docierać informacje zebrane przez radary z innych państw, przez stacje radiolokacyjne Marynarki Wojennej, a w przyszłości nawet i to, co dostrzegą