Klasyki Polityki

Szanghaj: Historia zarazy

Szanghaj: Historia obcej zarazy

Marek Ostrowski / Polityka
Gdyby nowojorski Manhattan postawić w środek Szanghaju – mało kto dostrzegłby różnicę. Szanghaj, najbardziej kosmopolityczne miasto Chin o dawnej, mrocznej sławie palarni opium, prostytucji i podejrzanych interesów – jest dziś witryną ChRL.

Historia Chin liczy cztery tysiące lat, Pekinu – tysiąc, a Szanghaju – sto. Ale tędy zawsze wtaczała się obca zaraza.

W tym roku Chińczycy odpalą kolorowe fajerwerki na pięćdziesięciolecie swojej komunistycznej republiki. Oczy całego świata znów zwrócą się na wschód: nie tyle z powodu nowych raportów o liczbie więźniów politycznych i warunkach w obozach pracy, lecz z przyziemnego zatroskania o los chińskiego eksperymentu. Chińska waluta – juan – przetrzymała bez dewaluacji ubiegłoroczny azjatycki kryzys finansowy. Jeśli jednak tąpnie w Chinach, to świat obudzi się z nieporównanie ostrzejszą gorączką niż na wiadomości o walutowych kłopotach Brazylii czy Argentyny. Szanghaj bardziej niż jakiekolwiek inne miasto leży na styku Chin i świata. Dlatego tam, pomiędzy wieżowcami, tkwi sejsmograf wstrząsu, który może nadciąga.

Chińczykom i psom wstęp wzbroniony

Chińczycy nikogo nie potrzebowali. Cywilizację wymyślili sami. Obcy mogli ich tylko zepsuć. Nic więc dziwnego, że nie chciano wpuszczać cudzoziemców. Chiński rząd próbował powstrzymać handel opium i skonfiskował składy tego narkotyku. Cudzoziemcy wygrali wojnę opiumową (1856–1860) i wymusili otwarcie portów. Tędy właśnie, przez Szanghaj i cztery inne porty wlazła obca zaraza. Szanghaj był jej siedliskiem najgorszym. W Szanghaju zwycięskie mocarstwa, Anglia i Francja, uzyskały tak zwane koncesje: całe kwartały miasta wyłączone spod władzy chińskiej, właściwie eksterytorialne. Nad wejściem do parku nad rzeką, parku Huang–Po, widniał napis: „Chińczykom i psom wstęp wzbroniony”. W odwecie, prawie wiek później, dumni Chińczycy urządzili tam miejsce kaźni kontrrewolucjonistów i postawili pomnik chińskiej potęgi wojskowej: strzeliste, betonowe karabiny.

Najładniejsze są resztki koncesji francuskiej: wzdłuż ulic rosną platany, jak na ulicach i rynkach miasteczek południowej Francji; w willi francuskiego generała mieści się polski konsulat.

Polityka 7.1999 (2180) z dnia 13.02.1999; Na własne oczy; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Szanghaj: Historia zarazy"
Reklama