Faks do nieba
Do Boga niesie Elimelech z Leżajska prośby pobożnych chasydów
W tym roku sprawiedliwy Elimelech z Leżajska miał dwa razy więcej zajęć, bo to rok przestępny i Żydzi pielgrzymują do jego grobu dwukrotnie – w lutym i marcu. Każdy Żyd przywozi Elimelechowi swój kłopot, prosi o protekcję u Boga i wierzy, że ją uzyska. Kłopoty są na całym świecie, w Izraelu, Nowym Jorku, na Węgrzech, w Bułgarii, Czechach, a nawet w Japonii. Pielgrzymowanie do grobu cadyka umacnia Żydów w wierze, tak samo jak katolików pielgrzymowanie przed cudowny obraz Matki Boskiej Leżajskiej, a kiedyś także grekokatolików do słynącej z łask ikony leżajskiej.
Leżajsk, luty–marzec 2000
Droga Taubo Kornblau!
Czy wiesz, że klucz do bramy leżajskiego kirkutu i do ohelu cadyka Elimelecha Weisbluma przechowuje teraz Krystyna Kiersnowska? Przez 28 lat świętym kluczem opiekowała się jej matka Janina Ordyczyńska. Czyściła nagrobek cadyka, bieliła ściany ohelu zakopcone od płomieni świec, grabiła liście i kosiła trawę. Może nawet ją znałaś, bo wychowała się na ulicy, gdzie były jedynie dwa aryjskie domy, mówiła w jidisz, a w 1939 r. przechowała dwóch praprawnuków cadyka, Horowitzów, którym potem udało się uciec na Wschód, a następnie do Izraela i Ameryki. Kilka lat temu odwiedzili grób. Z Izraela przyjeżdżał inny rabin z tej dynastii, też Elimelech.
Osiem lat temu Ordyczyńska poszła otworzyć cmentarz grupie chasydów, którzy jak zwykle przyjechali w środku nocy bez zapowiedzi i zmarła na wylew, z głową opartą o grób Elimelecha, otoczona rozmodlonymi Żydami. Tak bardzo, że nie zwrócili uwagi na konającą. Opieka nad kluczem przeszła na córkę. Reb Reichburg wytłumaczył, że to Bóg dał jej do ręki klucz, że po to Janina umarła.