Decyzją Prokuratury Rejonowej w Głubczycach Marcin K. nie może zbliżać się do Marzeny na odległość mniejszą niż 1 kilometr. Ale gdyby zechciał ten zakaz złamać, to policja nie będzie w stanie temu zapobiec. W kodeksie postępowania karnego nie ma odpowiednich sankcji. Na szczęście nie ma sygnałów, żeby próbował Marzenę odnaleźć i zakłócać jej spokój.
Wypadek przy pracy
Z. to 20-tysięczne miasteczko na Śląsku Opolskim. Jeden duży plajtujący zakład. Anons w urzędzie gminy reklamuje konserwatora opon i kompleksowy serwis pogrzebowy. Przed sklepem tekstylnym kobiety wybierają nerwowo wystawione na zewnątrz darmowe ciuchy. O wypadku cicho, nawet burmistrz nie wie, że poszkodowana, o której przez ostatnie dni rozpisują się gazety, jest mieszkanką Z. – To jednak kwestia czasu – rzuca pani Maryla znad pojemnika z ciuchami. – Ktoś dostaje czkawki i na drugim końcu miasta zaraz się o tym dowiedzą. Pani Maryla mieszka w pobliżu poszkodowanej. Już domyśliła się, która to ta zgwałcona.
15 czerwca w godzinach popołudniowych Marzena wracała z Głubczyc do Z. – Pewnie nie zdążyła na autobus i cześć – mówią pod sklepem. – W regionie brakuje autobusów, brakuje trzech złotych na bilet. Wszyscy jeżdżą stopem, nic nadzwyczajnego, żadna prowokacja. Raczej wypadek przy pracy.
Na szosie za Głubczycami zatrzymał się 38-letni Marcin K. – Już niedaleko Z. Marcin K. zjechał do lasu. Groźbą i siłą zmusił poszkodowaną do stosunku oralnego – relacjonuje Roman Wawrzynek z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Zaraz po zdarzeniu Marzena zgłosiła się do komendy w Z. Komenda zgłosiła sprawę do Głubczyc. Po trzech godzinach policja ustaliła tożsamość Marcina K. Tego samego dnia przesłuchał go prokurator Artur Piela.