Do biura prezesa PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie kilka minut przed dziewiątą przyszedł pewien poseł tej partii. Zapewniał, że był umówiony z Jarosławem Kaczyńskim. Barbara Skrzypek, czyli ktoś więcej niż szefowa sekretariatu, bez spoglądania w kalendarz była pewna, że pomylił godzinę, bo prezes nigdy nie przychodzi do pracy wcześniej niż o dziesiątej. Doskonale wiedzą o tym nie tylko jego współpracownicy, ale nawet dziennikarze Polskiego Radia, którzy emitowaną rano w „Sygnałach Dnia” rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim nagrywają dzień wcześniej.
Do pracy w centrum stolicy szefa PiS przywozi z warszawskiego Żoliborza zaufany kierowca. W strzeżonych przez domofon drzwiach na pierwszym piętrze biurowca wita go Barbara Skrzypek. Rocznik 1959, przy prezesie od zawsze. – Ona zwraca się do niego szefie, on do niej Basieńko – opowiada jeden ze współpracowników Kaczyńskiego. W sprawach organizacyjnych prezes ufa jej bezgranicznie. Na Nowogrodzkiej mówią, że jak do niej trafi jakiś dokument, to nigdy nie zginie. To ona ma prawo wejść do gabinetu szefa i przerwać nawet najważniejsze spotkanie tylko dlatego, że się przedłuża. Inni pracownicy przed oblicze prezesa wzywani są tylko wtedy, gdy „Basieńka” jest poza biurem.
Co robi co dzień Jarosław Kaczyński
Lider największej partii opozycyjnej zaczyna dzień prozaicznie – od przeglądu prasy. Czyta wszystkie tytuły, popijając lekko osłodzoną herbatę. Czego nie zdąży przeczytać przed jedenastą, kiedy zazwyczaj rozpoczyna pierwsze spotkanie, zabiera na wieczór do domu. Internetu nie przegląda, choć na biurku ma komputer. – Jak się dzieje coś ważnego, dostaje informację i włącza telewizję.
Jeśli trzeba zabrać głos w sprawie, którą Kaczyński uznaje za ważną, zwołuje konferencję prasową przy Nowogrodzkiej.