Poszukiwania epidemii trwają na wielką skalę i uczestniczą w nich nie tylko media, które sensacjami się żywią, nie tylko opozycja, której z natury musi się nie podobać wszystko, co robi rząd, ale nawet rzecznik praw obywatelskich postanowił epidemii i jej przyczyn poszukać. Ponieważ u nas różne instytucje państwa zwykły ze sobą rozmawiać przy pomocy prokuratury, RPO od razu postawił ultimatum i zagroził prokuratorem minister zdrowia Ewie Kopacz (choć wniosku nie złożył). Oświadczył jednak w telewizjach, że jeśli minister nie kupi szczepionki, podpadnie aż pod dwa paragrafy kodeksu karnego.
Podpadnie tym bardziej, że obecnie zdarzyły się dwa przypadki śmiertelne, w których być może uczestniczył także wirus AH1N1. Czy wirus uczestniczył czynnie, czyli zabił, czy też wystąpił w kombinacji innych schorzeń, tego nie wiemy, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś jeszcze na grypę umrze, co roku jest bowiem jakaś liczba tych, którzy z powodu grypy lub powikłań po niej umierają. Na szczęście (i na polityczne nieszczęście?) daleko nam do 2003 r., kiedy to rzeczywiście stanęliśmy na granicy epidemii. W dodatku grypa spowodowana wirusem AH1N1 nie jest – jak mówią lekarze – groźniejsza od sezonowej.
W ogóle stwierdzić wypada, że w tym roku zaklinacze plag mają pecha. Żaden bank w Polsce nie upadł i paniki nie było. Kryzys chyba mija nas bokiem, mimo tylu wysiłków rozlicznych analityków, wspieranych przez opozycję i pana prezydenta, aby nim przerazić. Polacy nie bali się kryzysu i epidemii też się jakoś nie boją. Nawet na zwykłą grypę szczepią się niechętnie. Rządowi po raz kolejny się udaje – nie spieszył się z zasypywaniem pieniędzmi kryzysu gospodarczego i teraz, w dobie afery szczepionkowej, znów czeka. I może nawet doczekać wyborów! Stąd wysiłek RPO, aby każdy przypadek grypy skojarzyć z PO i tę mutację zaszczepić wyborcom.