Jacek Żakowski: – Po co panu ta awantura?
Aleksander Grad: – Mówi pan o twardej wymianie poglądów z Leszkiem Balcerowiczem i publicznej debacie, czy firma giełdowa PGE, gdzie Skarb Państwa ma kontrolę, ma prawo kupić inną spółkę, w której Skarb Państwa też ma kontrolę?
Nie tylko.
Mnie osobiście, Aleksandrowi Gradowi, awantury nie są potrzebne. Chcąc być dobrym ministrem skarbu, nie mam jednak wyjścia, muszę twardo bronić swoich racji i interesu Skarbu Państwa. Takiego rynkowego liberała jak ja łatwo pan nie znajdzie. Przyszedłem tu głównie po to, żeby prywatyzować i wycofywać państwo z przedsiębiorstw.
A teraz buduje pan czebole, które rząd elegancko nazywa czempionami.
Zaraz, zaraz. Pan by chciał, żebyśmy działali z zawiązanymi oczami? Ja się obawiam takiego doktrynalnego podejścia, jakie prezentuje Leszek Balcerowicz i część dawnej Unii Wolności, że w Polsce nie ma miejsca dla narodowych czempionów i nie można ich budować w oparciu o spółki, gdzie Skarb Państwa ma znaczący głos. Widzę uwarunkowania biznesowe, analizuję je, uwzględniam tendencje w gospodarce europejskiej i światowej i na tej podstawie staram się podejmować decyzje. Mógłbym sprzedać Energę komukolwiek. Mógłbym zwrócić się do rady nadzorczej, aby nie pozwalała PGE na udział w tym przetargu. To by nic nie kosztowało, a zebrałbym od Leszka Balcerowicza oklaski. Ale to by było jednocześnie działanie przeciwko interesowi spółki i przeciw bardzo ważnemu interesowi kraju. Za kilka lat wszyscy by żałowali takiej decyzji.