Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Twarze, gęby, złudzenia

Zawirowania w PiS

Joannie Kluzik-Rostkowskiej nie chodzi o zdobycie rządu dusz w PiS, lecz o zachowanie o sobie dobrego mniemania.

Zaczęło się od publicznej deklaracji Joanny Kluzik-Rostkowskiej: jeśli Jarosław Kaczyński ustąpi z funkcji szefa partii, a do wyborów na jego następcę stanie Zbigniew Ziobro, to ona rzuci mu rękawicę. I się zaczęło. Sensacja! Atrakcja! Rewelacja! Jacek Kurski powiedział na to, że..., Joanna Kluzik odrzekła, iż..., Zbigniew Ziobro zaprzeczył, jakoby… Okazało się, że nawet Mariusz Błaszczak umie powiedzieć więcej niż jedno ustalone wcześniej z prezesem zdanie. Jest zatem o czym pisać, jest co komentować.

W dniu wyborów uzupełniających do Kongresu USA główne wiadomości TVN dają informację o sporach i rozgrywkach w PiS na pierwszym miejscu. Gazety i portale prześcigają się w rozmowach, rozważaniach i analizach: kto kogo, kto z kim, kto za, a kto przeciw...

Więc po co o tym piszę, dolewając kolejne słowa do tego zalewu słów? Po pierwsze, mogę się mylić, co do wagi sprawy – przecież to, co się dzieje w PiS, przekłada się niemal wprost na to, co dzieje się w Polsce.  Jest istotne, czyja twarz/gęba będzie twarzą/gębą tej partii. Zgoda. Ale czy to rzeczywiście jest nasz (czytaj: nienależących do PiS) problem, kto będzie górą? Nie. Niech to załatwią między sobą, a nie publicznie.

Nasze (wyborców) zadanie nie polega na rozstrzyganiu na podstawie prasowych wywiadów i oświadczeń, z którą gębą (łagodniejszą i uśmiechniętą, czy zaciętą i bezwzględną) jest PiS bardziej do twarzy, lecz kto w tym towarzystwie ma do powiedzenia coś istotnego dla warunków naszego życia.

A w tej kwestii praktycznie wszystkie twarze PiS mówią to samo co prezes, z wielką gorliwością zapewniając o swej dla niego lojalności (co w osobie europosła Ziobry przybiera formę wręcz groteskową; przypominają się wystąpienia towarzyszy z PZPR, mówiących o pierwszym sekretarzu). W końcu to Joanna Kluzik-Rostkowska walczyła jak lwica, by Jarosław Kaczyński został prezydentem, i nawet teraz, brutalnie spostponowana przez swego szefa po przegranych wyborach, nie przyznaje, że to był błąd.

Po drugie, choć nie lubię psychologizowania, odnoszę wrażenie, że Joanna Kluzik-Rostkowska robi teraz wszystko nie po to, by zdobyć rząd dusz w PiS, lecz by zachować o sobie dobre mniemanie. Bo szacunek dla samego siebie jest najważniejszy. Stąd te jej – właściwie straceńcze – szarże na forum publicznym. Zawsze będzie mogła powiedzieć, że walczyła do końca.

Po trzecie, myślę, że w PiS jest wielu ludzi, którzy (tak jak kiedyś wielu członków PZPR) uważają, że choć ta partia to jedno wielkie nieszczęście, to jednak oni na swoim odcinku robią coś pożytecznego. Coś, czego poza partią zrobić by nie mogli. Niestety, najczęściej się oszukują. I to się nadaje do gazet.

PS

Media doniosły: pani Kluzik wyleciała z partii. Czyli walczyła do końca. Ona twarz zachowała. Zostały same gęby.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną