Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

W sercu, nie na pomniku

Rozmowa z prof. Karolem Karskim, teologiem luterańskim

Tadeusz Późniak / Polityka
O protestanckiej wolności sumienia, świebodzińskim Chrystusie i kłopotach z wyświęcaniem kobiet - mówi prof. Karol Karski.
Tadeusz Późniak/Polityka

Adam Szostkiewicz: – Co myśli Polak luteranin, patrząc na swary wokół krzyża?

Prof. Karol Karski: – Luter powiedział, że naszą teologią jest krzyż. Krzyż jest centralnym pojęciem dla ewangelików, znakiem chrześcijaństwa. Ale takie formy kultu krzyża, o jakie pan pyta, mnie gorszą. Nie wyobrażam sobie, by luteranie czy inni protestanci mogli się do tych demonstracji pod krzyżem przyłączyć.

To czy miejscem dla krzyża są szkoły, szpitale i inne budynki publiczne?

Nie widzę potrzeby krzyża w budynkach publicznych. Bo mimo dominacji katolicyzmu, są ludzie, na przykład żydzi, muzułmanie czy niewierzący, dla których krzyż nie ma takiej wymowy jak dla chrześcijanina. Chyba że w szkołach czy szpitalach katolickich, one do tego mają prawo.

I w ewangelickich salach katechetycznych, tak samo jak w świątyniach, krzyż oczywiście wisi.

Naturalnie. Sam mam w domu krzyż. To jest moja osobista decyzja, tworzymy rodzinę chrześcijańską i gdyby na tym tle pojawił się u nas jakiś problem, bo jedno z nas byłoby niewierzące, to byśmy to przedyskutowali. Bardzo mnie razi nachalność, z jaką się w Polsce operuje symbolami religijnymi.

To pewnie pan profesor nie entuzjazmuje się tym, że mamy najwyższą na całym globie figurę Chrystusa.

Mnie to żenuje. Myślę, że protestantowi nie postoi w głowie, by jechać do Świebodzina, bo tam stoi taka wielka figura Chrystusa, choć Chrystus jest dla nas centralną postacią. Ja staram się Chrystusa mieć w sercu, zamiast szukać go w posągu.

Jakie jest stanowisko Kościoła ewangelicko-augsburskiego, czyli luterańskiego, w sprawie in vitro?

Polityka 48.2010 (2784) z dnia 27.11.2010; kraj; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "W sercu, nie na pomniku"
Reklama