Pogryźli się obrońcy zwierząt
Rozmowa z prof. Andrzejem Elżanowskim, bioetykiem
Joanna Podgórska: – Znów się nie udało. Zespół pod pana kierunkiem opracował projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który właśnie przepadł: posłanka Joanna Mucha wycofała się z jego pilotowania. Dlaczego?
Prof. Andrzej Elżanowski: – Ściślej, przepadł projekt poselski, który powstał z naszego projektu w sejmowym Zespole Przyjaciół Zwierząt. Główne znaczenie miało destrukcyjne działanie w samej społeczności obrońców zwierząt. Niestety, znowu zatriumfowało połączenie infantylnego radykalizmu działaczy z warcholstwem niektórych liderów.
Sam nazywa pan wasz projekt mininowelizacją, a część organizacji zajmujących się ochroną zwierząt zarzuca wam, że chcieliście wprowadzić tylko kosmetyczne zmiany. Co właściwie mininowelizacja miała załatwić?
Zakaz wprowadzania do obrotu na targowiskach zwierząt innych niż gospodarskie. Zakaz sprzedaży psów i kotów poza miejscami ich hodowli, a więc także w sklepach zoologicznych. Gdyby nawet tylko ten przepis przeszedł, to już by było warto, bo dziś każdy pijak, jak potrzebuje na piwo, bierze szczeniaczki, żeby je sprzedać na ulicy, a górale na Krupówkach handlują owczarkami podhalańskimi tak samo jak oscypkami. Ten dziki handel jest dziś głównym źródłem bezdomności zwierząt. Nowelizacja miała także zwiększyć zobowiązania gmin do opieki nad zwierzętami bezdomnymi. W obecnym prawie jest przepis, że gmina może przyjąć program takiej opieki, a w projekcie nowelizacji, że przyjmuje taki program. W języku prawnym to ogromna różnica. Wiele gmin by się wykręcało, ale jakiś program musieliby przyjąć.