Podziękowania kieruję do Prezydenta RP (za patronat nad imprezą), Polskiego Związku Piłki Nożnej (organizatora meczu), prezydenta Bydgoszczy (organ wydający zezwolenie ma mecz), służb porządkowych i policji (odpowiedzialne za bezpieczeństwo na stadionie). Osobne dzięki należą się graczom, czyli kibicom obu drużyn.
Wszyscy wymienieni sprawili się chwacko i stanęli na wysokości zadania.
Prezydent RP, bo chociaż na imprezie się nie stawił, to swojego patronatu w porę nie wycofał. Tym samym naraził na szwank wizerunek najwyższego urzędu, firmującego stadionową zadymę – to, że do niej dojdzie było jasne dla każdego na długo przed meczem.
PZPN, bo jako organizator meczu nie potrafił zadbać o porządek. Dopuścił do wejścia na trybuny niebezpiecznych osobników. Nie przerwał meczu, kiedy wbrew prawu odpalano race i materiały pirotechniczne. Działacze PZPN biernie obserwowali wtargnięcie kibiców Legii na płytę stadionu w trakcie wykonywania rzutów karnych. Naprawdę, wielkie dzięki!
Prezydent Bydgoszczy, bo wbrew opinii policji i zdrowemu rozsądkowi, wydał zgodę na rozegranie tego meczu, czym naraził nie tylko bezpieczeństwo osób obecnych na trybunach, ale też mieszkańców swojego miasta i majątku nad jakim ma obowiązek dbać.
Służby porządkowe i policja (do niej akurat podziękowań mam najmniej, jednak na koniec uśmierzyła rozruchy), bo nie zapanowały nad kibicami, którzy wtargnęli na boisko.
Kibice (ale nie wszyscy), bo mnie nie zawiedli i wywołali najbardziej kretyńską awanturę pod słońcem. Złamali wszelkie przepisy i zasady, zniszczyli, co było do zniszczenia i tryumfująco wycofali się na z góry upatrzone pozycje.
Dziękuję też piłkarzowi Wawrzyniakowi za zrozumienie i wyrozumiałość, jakim obdarzył kibiców mówiąc, że nie ma do ich zachowania zastrzeżeń.