Jacek Żakowski: – Polubił pan Grzegorza Napieralskiego?
Aleksander Kwaśniewski: – To nie jest pytanie polityczne.
Ludzkie…
Po ludzku go lubię. Stara się. Rozwija się.
Dobrze sobie radzi?
Sondaże są lepsze niż w poprzednich latach. Więc – tak. Podjął się trudnej misji, startując w wyborach prezydenckich, gdzie pokazał się jako młody, zdeterminowany kandydat. Więc drugi raz – tak. Ale jak się dzisiejszy wynik SLD porówna z ponadczterdziestoprocentowym w 2001 r., to wciąż jest raczej średnio.
Napieralski nie przejął SLD z 2001 r. Przejął masę upadłościową.
Nie masę upadłościową. Przejął spory kapitał. Dziś największym kapitałem SLD jest szyld: Sojusz Lewicy Demokratycznej. Byt stworzony w 1991 r. przez Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera, Józefa Oleksego, przeze mnie i sporą grupę wybitnych polityków. Odnieśliśmy wielki sukces w 2001 r. i ponieśliśmy klęskę w 2005 r. Kierownictwo przejęła nowa generacja. Napieralski ma szansę być liderem skutecznym. Bo sprzyja mu koniunktura.
Skutecznym, czyli rosnącym w sondażach, czy prowadzącym dobrą lewicową politykę?
Radzącym sobie w sondażach, z szansą na udział we władzy i budującym lewicowy program rządzenia.
Czyli?
Zdefiniowanie programu politycznego jest dziś kłopotem dla większości partii. Dla lewicy szczególnie.
W Polsce mamy tak prawicową scenę polityczną, że wystarczy mówić rozsądnie, by stać się lewicowcem.
Zdrowy rozsądek ma w Polsce lewicową konotację.